Znany jest chyba głównie z Sherlocka, którego osobiście nie trawię. Kompletnie nie wiem skąd się wzięły te
wszystkie fanki, nie jest ani przystojny, ani grą się nie wyróżnia. Zastanawia mnie też dlaczego zwykle fanki
Toma Hiddlestona uwielbiają też jego. Czy tylko ja uważam Roberta Downeya Juniora za najlepszego
Sherlocka?
to zależy jakiego Sherlocka masz na myśli
kanoniczny Sherlock to dla mnie Brett, a teraz i Cumberbatch
Sherlock z Downey'em to przyjemny film, ale to nie to :)
i żeby nie było - mam wieloletnią słabość do Roberta, uważam, że ma wielki talent i wdzięk
przystojność rzecz względna
Benedict ma w sobie coś tak uwodzicielskiego, że znikają podziały na miłośniczki brzydali i ślicznych buziek
jest niesamowicie plastyczny, nawet gdy wygląda paskudnie jest piękny ( np. w Końcu defilady jest wybitnie nietwarzowy, a jednak magnetyczny)
ma świetny głos
jest bardzo sprawny intelektualnie, ma klasę i niezły smak
jestem baaardzo stara i nigdy nie przerabiałam fazy plakatów nad łóżkiem, nawet jako 12-latka :) - nie wiem dlaczego akurat BC zrobił na mnie takie wrażenie
kibicuję mu serdecznie i z ciekawością oczekuję na przyszłe role
ciekawa jestem, które filmy/seriale z nim oglądałeś, skoro uważasz, że aktorem jest miernym
jest gruntownie wykształconym aktorem, więc techniki mu nie brakuje, talent najwyraźniej również i jednak się wyróżnia, skoro zauważają go krytycy tak filmowi, jak i teatralni
no i fani :)
skoro jednak kogoś nie zachwyca, to trudno przekonać, że zachwyca ;)
27 marca w Multikinach na terenie Polski będzie retransmitowany Frankenstein za którego dostał nagrodę Oliviera, może przekona ciebie do siebie swoim wydaniem scenicznym?
Słyszałem o tych przedstawieniach, osobiście idę na Koriolana (lubię i Shakespeare'a i Hiddlestona więc pasuje mi idealnie).
Nie potrafię się przekonać w ogóle do tego Benedicta, parę rzeczy z nim widziałem, ale nie od początku i nie do końca więc nawet nie dodaję. W Sherlocku to już w ogóle go nie akceptuje. Psuje mi cały wizerunek tej postaci, z resztą za pomysłem serialu też nie przepadam, ale to inna sprawa :D
Brett, Downey jr., Cumberbatch - każdy z nich jest świetnym Sherlockiem, w konwencji filmu/serialu, w którym gra. Przy czym Cumberbatch jest z nich najlepszym aktorem, najbardziej wszechstronnym. W dodatku twórcy "Sherlocka" BBC umozliwili mu pokazanie sporego spektrum umiejetności.
I druga sprawa: brytyjscy aktorzy są na ogół bardzo dobrze wykształceni, mają znacznie większą wiedze ogólną niż ich koledzy zza oceanu. Nie znałam Toma Hiddlestona do czasu press junket z okazji "War Horse", kiedy zwrócił moją uwagę inteligencją i przenikliwością, z jaką odnosił się do kwestii przemian cywilizacyjnych związanych z I wojną światową. Benedict także wielokrotnie dowiódł, że oprócz umiejetności aktorskich ma rozum, z którego potrafi korzystać. A jak wiadomo, najbardziej seksowny u mężczyzny jest jego mózg...
Wykształceni? Przyznam to trochę nie typowy dla mnie argument. Zwykle jeśli oglądam film nie zastanawiam się "hej, ten aktor mi się nie podoba, ciekawe czy jest dobrze wykształcony". Sądzę, że pierwsze wrażenie robi nie najlepsze, dopiero jeśli się nim interesujesz dotrzesz do tego jak jest wykształcony.
Osobiście Hiddlestona poznałem od roli w Thorze, spodobała mi się postać i zainteresowałem się aktorem.
ale szum wokół obu panów (Benedicta i Toma) nie jest związany tylko i wyłącznie z ich dorobkiem filmowym
mają drugie życie w internecie :) - takie czasy
na mnie BC zrobił ogromne, pozytywne wrażenie (chociaż do dziś na wspomnienie jego roli w Pokucie mam dreszcze obrzydzenia - tak był dobry)
po prostu rzecz gustu
Obejrzałam na razie jeden odcinek Sherlocka i dość mi się podoba, tylko właśnie cały czas jak był na ekranie miałam przed oczami jego postać w Pokucie i to mi trochę psuło oglądanie. Talentu mu jednak odmówić nie można.
OK, trochę na skróty argument :-) Aktor z dobrym wykształceniem nie posługuje się tylko intuicją, nie sięga tylko do własnej wrażliwości, może też do wiedzy, co bardzo pomaga w budowaniu dobrej postaci. Oglądasz potem "Pokutę", "Szpiega", "Sherlocka", "Piątą władzę" i za każdym razem widzisz kogoś zupełnie innego. Z każdej kreacji przebija błysk inteligencji... Tak samo jest z Tomem, bez względu na to, czy gra u Allena czy w blockbusterze, to jest zawsze inteligentna kreacja.
Zgadzam się w 100 % z twoją wypowiedzią :)
Downey Junior jest świetny jako Sherlock. Ale on w swojej grze aktorskiej jest wszędzie (a raczej w filmach które widziałam)....taki sam. Przynajmniej ja go tak odbieram. Nie zaskakuje mnie, dla mnie to aktor jednego formatu, taki który dobrze zagra określone role ale wszędzie będzie miał podobne gesty, mimikę.
A Cumberbatch jest fenomenalny moim zdaniem. Ten facet potrafi się świetnie wczuć w każdą odgrywaną postać, potrafi się zmieniać- i właśnie dla mnie to świadczy o niesamowitym talencie aktorskim.
Ktoś tu wspomniał Rickmana- ten aktor nie dorównuje Cumberbatchowi pod względem wszechstronności. Bardzo rozsądnie wybiera role, świetnie odgrywa postaci o określonym profilu psychologicznym i jest w tym naprawdę niesamowity, aż ciary ma się na plecach gdy się go widzi i słyszy. Ale nie jest tak wszechstronny jak Cumberbatch.
Oczywiście to tylko moja opinia, można się z nią jak najbardziej nie zgadzać :)
Bardzo lubię i cenię obu, więc cieszę się, że podzielasz moją opinię o Cumberbatchu, natomiast co do Rickmana - grał bardzo różnorodne postacie. Przywołam chociażby genialną rolę szalonego i komicznego jednocześnie szeryfa Nottingham, zniuansowaną rolę wikłającego się w romans z nastolatką podstarzałego amanta teatralnego w "Nieprawdopodobnej historii" i bardzo wyciszonego, ustawionego na marginesie wydarzeń pułkownika Brandona z "Rozważnej i romantycznej". Jego Gruber ze "Szklanej pułapki" jest klasykiem... I kto poza nim potrafiłby zagrać Snape'a tak, że gdy okazał się kimś innym, niż wszyscy dotąd przypuszczali (z samym aktorem, który przecież zaczynał budować rolę nie wiedząc, dokąd go Rowling doprowadzi), jego postać nadal jest spójna, a w skrywaną przez lata tajemnicę łatwo uwierzyć :-)
Rickman to mój numer jeden jeśli chodzi o aktorów. Jeśli chodzi o Cumberbatcha - dopiero zaczynam raczkować z jego twórczością więc nie mam zbyt porównania. Chwilowo jedynie głos (ciarki w obu przypadkach, matko no naprawdę, o głosach mogłabym pisać i pisać...), ja uważam podobnie jak ACCb, że Rickman też jest wszechstronny, jednak ma taką facjatę, że w komedii trudno jest go sobie wyobrazić (W love actually do końca myślałam, że wyskoczy z czymś mrocznym...)
A co do głównego tematu postu... fenomen aktora, hm... Jak wspomniałam, ja nie mam chwilowo za bardzo porównania z innymi rolami Benedicta, jednak ma coś w sobie, nawet poza głosem. Sama na początku zastanawiałam sie, o co dokładnie z tym człowiekiem chodzi, w końcu nie jest ani jakiś nie wiadomo jak przystojny, więc to, że mi sie podoba można zrozumieć, ponieważ sama mam nieco skrzywiony według niektórych gust (po raz kolejny wystarczy spojrzeć, na mojego ukochanego Rickmana) ale, że inni się też jarają byłam w szoku. Ale szok mija, ten facet naprawdę ma coś w sobie, co przyciąga najpierw słuch, następnie wzrok, a potem już całą naszą uwagę skupiamy tylko na nim. No nic. Ja na razie tylko tyle chciałam. Idę maniaczyć inne produkcje z BC żebym mogła dyskutować na temat jego wszechstronności :)
Robert Downey Jr. bije go na głowe, choć ja akurat widze w gościu wielki potencjał. Wydaje mi się, że za 10 lat bedzie w ścisłej aktorskiej topce z Oscarem w dłoniach.
Najlepszym Sherlockiem jest oczywiście Ben nikt mu nie dorówna. Jest moim zdaniem przystojny i świetnie gra. Ale ja was nie rozumiem robicie takie tematy, ponieważ dla was nie jest ładny i przy okazji nie oglądając filmów z nim piszecie, że źle gra. Opanujcie się.
Calm ya tits internet po to jest żeby dyskutować, lepiej siedzieć cicho bo przecież "nikogo nie obchodzi twoja opinia!!111!1jeden" ;)
Megawiki2001, to jest Twoje zdanie. Każdy ma swoje. Ja sama uwielbiam Bena, ale szlag mnie jasny trafia jak widzę jak się jedzie tych co mają odmienne zdanie.
Darjusz69, w ciągu tego miesiąca ogarnęłam trochę produkcji w których występował Ben i... również nie rozumiem jego fenomenu, ale w innym sensie. Tego się po prostu nie da zrozumieć ani wytłumaczyć. Ja go uwielbiam, ponieważ ma w sobie to coś, co mi się podoba w aktorach, a jestem raczej wymagająca. A oglądałeś może coś jeszcze poza Sherlockiem z Benem? Może gdzie indziej Cię przekona do siebie? :P
Nikt nie karze Ci sie nim zachwycać... i nikomu na tym nie zależy.UWIERZ !!! Mi osobiscie bardzo się w nim to podoba, że w każdym filmie czy serialu jest inny. Nie dość, że fryzury go bardzo zmieniają to zachowanie, gestykulacja miny są różne w zależności od roli. I to jest wspaniałe. Każdy jego bohater ma swoją ulubiona mine, trik ruchowy, gest... I często steruje swoim głosem. Aktor z krwi i kości :)
wiele osób nie rozumie fenomenu Meryl Streep twierdząc iz jej role sa zbyt teatralne a za mało prawdziwe , naturalne no ale czy to coś zmieni ? Dla mnie ten aktor jest jednym z lepszych i bardziej charakterystycznych aktorów swojego pokolenia .
Nah można tworzyć milion wątków o tym jaki jest cudowny, ale ten jeden negatywny to już jest kompletnie bez sensu i nie potrzebny, logika.
Rzeczowa dyskusja jest zawsze ciekawa, czy to za czy przeciw. Ale chcialabym wiedziec cos wiecej o tym, co cenisz w grze Downey'a a co cie nie przekonuje w grze Cumberbatcha. (Ze format serialu - "uwspolczesniony" - ci sie nie podoba, to zrozumiale). Osobiscie uwazam Downey'as za bardzo dobrego, choc zmanierowanego aktora (od lat nie gral w ambitniejszym filmie, moze "Chef" w tym roku pozwoli mu sie wykazac). Kinowy SH mi sie podobal, ale 2 czesc byla praktycznie powtorka pierwszego, nie wniosla nic nowego do postaci. Jesli choci o Cumberbatcha, tak jak wiele osob tutaj cenie go przede wszystkim za wszechstronnosc - naprawde umie "znikac" w roli i prawie zawsze stwarza poglebiona psychologicznie postac. Dodatkowym bonusem, ale to juz zupelnie na marginesie, jest fakt, ze jest chyba jedynym (prawie jedynym) znanym mi aktorem, ktory ma cos ciekawego do powiedzenia w wywiadach.
Zdecydowanie się z Tobą zgadzam, potrafi pogłębić psychologicznie postać i rzeczywiście jest bardzo interesującym rozmówcą.
Ja myślę, że dużo fanów postrzega go głównie przez pryzmat Sherlocka, co uważam za trochę krzywdzące (nie ujmując nic Sherlockowi oczywiście). :)
Mam w planach obejrzeć parę filmów z nim bo co prawda widziałem nie wiele, ale jednak jakąś opinię to wyrabia ;)
Serialowego Sherlocka nie trawię nie tylko ze względu na zamysł z uwspółcześnieniem, ale za samą postać- wszyscy dookoła to kompletni idioci tylko wielki Holmes to geniusz i czego to on nie potrafi (wiadomo, z tego ta postać słynie, ale tutaj jest to po prostu nad wyraz przesadzone, nie da się wręcz oglądać). Uważam, że filmowa wersja jest na prawdę o wiele ciekawsza, bardziej humorystyczna, ma świetną muzykę i wprowadza w ciekawy klimat, a główny bohater nie wygląda jak stopa xD
Downeya chociaż mogę ocenić z jakichś bardziej znanych produkcji, z głównych ról. Cumberbatch jest kojarzony jedynie z Sherlockiem i ewentualnie głosem w Hobbicie, większość osób z poza fandomu go nie zna.
Z Robertem Downeyem Jr. mam ten problem, że tak naprawdę widziałam go tylko w "Sherlocku Holmesie" (OK, "Avengersów" też oglądałam, ale to do tego stopnia nie jest moje kino, że parę razy zasnęłam i znacznie lepiej pamiętam aktorów z konferencji prasowej, gdzie notabene Robert błyszczał i tylko dlatego skusiłam się na film). Przejrzałam jego filmografię i okazało się, że widziałam go co prawda w "Urodzonych mordercach" i "Good Night and Good Luck", ale kompletnie go stamtąd nie pamiętam. I kiedy zaczęłam się zastanawiać, skąd właściwie przed "Sherlockiem Holmesem" go znałam, to zorientowałam się, że głównie z doniesień prasowych nt. życia prywatnego...
Tymczasem Cumberbatcha widziałam po raz pierwszy w "Szpiegu" i nie dało się tej kreacji nie zauważyć. A potem zobaczyłam "Sherlocka" i zdziwiłam się, że gra go ten sam aktor :-)
Jeśli chodzi o filmowego SH to miałam interesujące odczucie: kiedy widziałam filmy za pierwszym razem, oba bardzo mi się podobały i bardzo mnie bawiły (muzyka jest świetna, a dawka humoru odświeżająca), a kiedy oglądałam drugi raz na dvd, już mnie zaczęły nudzić, zwłaszcza drugi. Zrobiły na mnie wrażenie peferkcyjnej popkornowej produkcji – jednorazowego użytku. Trochę podobnie z Iron Manem, i co gorsza cały czas mam wrażenie, że oglądam tę samą postać w dwóch różnych kostiumach. Downey był świetny w Ryszardzie III – ale to już prawie dwadzieścia lat temu.
Jeśli chodzi o S., nie będę się spierać. Osobiście przekonałam się do Cumberbatcha po “Końcu defilady”, a w zeszłym roku podbił mnie do końca przeobrażeniem się z niebezpiecznego supermana w “Star Treku” w niezdarną ofiarę losu w “Sierpniu w Hrabstwie Osage”. Problem w tym, że najbardziej rozpoznawalni aktorzy dzisiaj to ci, którzy grają w superprodukcjach, a te z kolei niekoniecznie są najciekawsze z aktorskiego/filmowego punktu widzenia. C. na fali Star Treka mógłby prawdopodobnie grać taśmowo role schwarz charakterów w amerykańskich blockbusterach, tymczasem woli wybierać mniejsze, ale ambitniejsze projekty, takie jak Ryszard III dla BBC, albo teraz wojenny film Yellow Birds.