za fenomenalną rolę w "Babel"??? Dlaczego????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ech wlasnie mialem pisac ze Pitt to aktor ktory zasluguje na oscara jak malo kto w holiłódzie. zagral w zajebistej ilosci swietnych filmow.
w "Ciekawym przypadku.." stworzył wspaniałą kreację, ale "Babel"? słaby film, niestety. Brad i Cate jakoś go ratowali, ale to nie było to,
Babel słabym filmem ?
Chyba już całkowicie zwątpiłem w kulturę naszego społeczeństwa. "Benjamin Button" jest podręcznikowym przykładem produkcji hollywoodzkiej, gdzie topos stanowią cukierkowość i prostota. Nie twierdze, że widz, któremu się on spodobał, nie ma wyczucia smaku, czy nie zna się na filmach - każdy ma swój gust. Jednakże porównywanie "Button'a" do dzieła González'a Iñárritu jest mówiąc szczerze śmieszne i bezsensowne."Babel" jest przykładem produkcji, po której widz jest zachęcony do refleksji, pewnych przemyśleń. Poza tym owy projekt jest filmem niezależnym, do którego nie potrzeba było "dużych" nazwisk,(pomijając Pitt'a i Blanchett) aby zachęcić widza do jego obejrzenia. Mówiąc szczerze "Babel" w całej swojej krasie "miażdzy" to sztuczną, plastikową szmirę.
Nie ma to jak odpowiedzieć po prawie 3 latach... "Babel" mi się nie spodobał, punkt wyjścia był ciekawy: wszystko jest ze sobą połączone, nasze życie może się zmienić przez decyzje innych itd., ale czegoś mi w tym brakowało - dlatego napisałam, że był "słaby", to jest bardzo subiektywne odczucie, a chcę tylko zauważyć, że "21 gramów" tegoż rezysera podobał mi się niezmiernie, faktycznie pozostawiał widza z pytaniami i refleksjami po seansie, zaś "Babel" takiego wrażenia na mnie nie zrobił. Jedyne co mogę wyróżnić, to dwie dobre role: Brada Pitta i Cate Blanchett, między którymi jest dobra chemia, i chyba dzięki temu "Ciekawy przypadek BB" jest jeszcze lepszy niż można by zakładać. Nie zgadzam się, że jest cukierkowy, jest bardzo realistyczny, mimo nierealnego bohatera, obserwacja jego życia w jakiś sposób daje nam odpowiedź na pytanie, jak dobrze przeżyć życie - on przeżywał swoje jeszcze bardziej ekstremalnie, bo zaczynał "z drugiej strony" i to było niesamowite, dlatego określenie tego filmu "szmirą" jest jak najbardziej nie na miejscu (coś mi się wydaje, że ze względu na długośc filmów oglądałeś go przewijając go co 10 sekund)...