Brigitte Bardot - JEDYNA
Bardotka jest dla mnie jedyna...
Jest Gwiazdą nad Gwiazdami. Jest kimś wyjątkowym.
Mam 23 lata. Od dzieciństwa oglądałem stare filmy (tylko te lubię) i już wtedy zakochałem się w pięknej blondynce. Wydawała mi się tak piękna, że aż niemożliwym dla mnie do pomyślenia było, że Brigitte Bardot może być istotą ludzką...
Zawsze mi się podobała Jej fizyczność, pamiętałem Ją jak przez mgłę w kilku scenach z filmów...
Ponieważ kocham zwierzęta i w mediach poszukuję informacji dotyczących właśnie zwierząt, środowiska i ekologii, co chwila napotykałem się na jedną osobę, która pomagała naszym mniejszym braciom - Brigitte Bardot.
Postanowiłem zatem lepiej poznać tę piękną postać o złotym sercu, czytając Jej 'Inicjały B.B. - Pamiętniki'.
No i... wpadłem. Bardotka na zawsze zawładnęła mną i mymi uczuciami.
Czytając Jej słowa, wydawało mi się, że czytam własne myśli.
Po raz pierwszy spotkałem się z czymś takim, że ktoś może mieć niemal identyczne podejście do życia, przekonania i zainteresowania co ja... Poczułem, że znalazłem bratnią duszę, że ta Kobieta jest po prostu moją drugą połową...
Książka ta tylko zaostrzyła mój apetyt na Bardotkę. Od tego przełomowego momentu w 2003 roku poznaję Ją coraz bardziej i lepiej i mój zachwyt nad Boską Bardotką wciąż rośnie. Kolekcjonuję Jej książki, filmy, muzykę, zdjęcia i wszystko inne z Bri-Bri związane...
BeBe jest dla mnie przede wszystkim autorytetem w kwestii zwierząt (chciałbym kiedyś Jej dorównać w ogromie dobrego co dla nich zrobiła), ale także niesamowicie ciekawą i barwną postacią, która zawładnęła mną na dobre.
Cenię Ją zwłaszcza w tej najważniejszej dla mnie, zwierzęcej kwestii, ale także jako urzekającą osobowość, świetną pisarkę, piękną kobietę, wspaniałą tancerkę, niezastąpioną modelkę, aktorkę i piosenkarkę.
Jednak dla mnie najpiękniejszym spośród tego co zrobiła, jest to, że porzuciła aktorstwo, by zająć się tym, co jest dla Niej naprawdę ważne - niesieniem pomocy zwierzętom.
Królowa Zwierząt, najlepsza i najpiękniejsza Kobieta Świata, Bogini Słońca, najsłynniejszy francuski, europejski, a po śmierci Marilyn Monroe - światowy Symbol seksu - po prostu IDEAŁ...
Jest niezastępowalna i niezapomniana:
Mężczyźni kochali Jej urodę i do dziś podają Jej nazwisko jako swój ideał, kobiety chciały być takie jak Ona - i wciąż jest niezastąpionym autorytetem dla nich zarówno pod względem fryzur, makijażu, jak i tego co wylansowała - bikini, balerin, kratki vichy, bluzek z dekoltem w kształcie 'łódki', spódnic szytych z koła, oraz słynnej 'bardotki' - biustonosza bez ramiączek. Do dziś Jej styl jest przypominany przez projektantów mody i wykorzystywany przez gwiazdy muzyki i filmu.
Naturalna, wolna, dzika, pełna temperamentu, mająca własne zdanie, będąca zawsze wierna swym przekonaniom, kochająca zwierzęta, Słońce, piasek, morze i piosenkę oraz oraz mająca wszystko co Ją mierzi 'gdzieś' - oto cała Bardotka i dlatego jest właśnie dla mnie mym wymarzonym Ideałem, którego pewnie nigdy nie znajdę. Bo nigdy wcześniej przed Nią nie było, ani nigdy potem po Niej nie będzie drugiej takiej Osoby.
Nie wiem jak to określić, naprawdę...
To nie jest tak, że jestem B.B. zaślepiony do tego stopnia, że idealizuję Ją w każdej możliwej kwestii. Nie.
Co do Jej działalności artystycznej, to uwielbiam Jej książki, a najbardziej cenię jako tancerkę (gdyż to taniec był Jej prawdziwą miłością), następnię modelkę (gdyż z Jej gracją i urodą nadawała się idealnie do uwieczniania swego piękna np. pozując do zdjęć), zaś co do Jej dwóch kolejnych działalnośći artystycznych:
* Co do aktorstwa Bardotki to, owszem, przyznaję, że większość Jej filmów to niezłe gnioty (ale nic dziwnego, skoro nigdy nie miała serca do tego zawodu, nie chciała go wykonywać, robiła to jedynie dla zarobku), ale są takie perełki filmowe, w których jest świetna, jak np. 'Prawda', 'Na wypadek nieszczęścia', 'Bulwar rumu', 'Niedźwiedź i laleczka' i 'Viva Maria!', i tu widać, że granie w tych filmach sprawiało Jej przyjemność i tym samym jest na tyle dobra, że oglądanie tych filmów to także prawdziwa przyjemność dla widza.
* Co do jej śpiewu, to zgoda - miała seksowny głos, ale raczej mówiąc (a do tego w tym francuskim, języku miłości...), nie śpiewając, i jest kilka Jej utworów, które są niewypałami pod każdym względem (nawet i Jej fałszu), ale nie ma utworów, które bym słuchał częściej od 'Ca pourrait changer', 'L'appareil a sous', 'La Madrague', 'Le soleil' czy 'Sidonie'...
Odrzuciła swe dziecko, ale nigdy dziecka mieć nie chciała. Nie potrafiła okazać miłości jednemu dziecku, ale okazuje ją wciąż milionom zwierząt... A tak poza tym nie wolno nam osądzać postępowania innych...
Nieważne co o Niej przeczytam lub usłyszę, nieważne...
Audrey Hepburn może być moją ulubioną aktorką, Claudia Cardinale ideałem pod względem naturalnego piękna, Marilyn Monroe najseksowniejszą, a Ursula Andress najpiękniejszą naturalną blondynką (nie farbowaną)... Nieważne!
Dla mnie Brigitte Bardot jest Numerem 1, IDEALNA, WSPANIAŁA, CUDOWNA, po prostu FANTASTYCZNA!!! Jest w Niej coś takiego, że nieważne co, jest i będzie dla Niej zawsze miejsce w moim sercu.
Żałuję, że nie miałem okazji poznać Bardotki w latach '60, gdyż wtedy byśmy razem poszaleli :D... Co prawda jeszcze Jej osobiście nie spotkałem, ale wszystko przed nami. Na razie wystarcza mi to, że miałem możliwość Ją poznać w ogóle, jako Osobę...
Oraz to, że odpowiada osobiście na me listy i przysyła zdjęcia z dedykacjami! Tu widać prawdziwą klasę: pisałem do prawie wszystkich żyjących aktorek 'starego kina' (niestety nie ma ich teraz tak wiele). Kilka odpisało, ale Bardotka robi to błyskawicznie i z dedykacją, co się rzadko zdarza... A przecież ma większe problemy i poważniejsze zajęcia niż podpisywanie zdjęć...
Teraz Brigitte Bardot ma 73 lata i mam nadzieję, że będzie żyła jeszcze i 100, bo jest tego warta! A w tym nowym, 2008 roku, życzę Jej przede wszystkim zdrowia i sił do dalszej walki o polepszenie sytuacji zwierząt!
Jej twarz to zwierciadło Jej pięknej duszy, bo wciąż jest taką jaką zawsze była - naturalna i przeciwna sztuczności! Jest chyba jedyną legendarną aktorką, która została sobą i zestarzała się z godnością. Jest babcią i tak wygląda. Reszta żyjących aktorek lat '50 i '60 (a nawet i z innych, 'młodszych' dekad!) wygląda jak jakieś naszpikowane silikonem, plastykowe zombi. Nie pogodziły się z utraconą młodością...
Bardotka zaakceptowała swą starość. Czyż to nie dziwne i nietypowe, zwłaszcza w dobie pogoni za młodością i pięknem? B.B. jest UNIKATOWA!
W moich oczach Brigitte Bardot jest niedopokonania, niezastąpiona, jedna na ziliard!
Jest najpiękniejszym brylantem pośród zwykłych kamieni.
A jak wiadomo - brylanty są wieczne...
Jak niezapomniana - Brigitte Bardot