Drodzy fani Britney. Bardzo wam współczuję ,że waszą idolką jest ktoś kto ma was kompletnie w du..pie. Nie ma drugiej takiej gwiazdy , która ma tak w**ebane na swoich fanów jak Britney. Począwszy od obojętnego przechodzenia obok fanów, którzy stoją po kilka godzin przed wejściem do budynku do , którego ma wejść Brit , przez spóźnianie sie i nagłe odwoływanie występów, skończywszy na ich upokarzaniu ( sprawa chłopaka , który zapłacił 1000 dolców za zdjęcie z Brit a ona brzydziła się do niego zbliżyć bo był niewyjściowej urody w jej mniemaniu).

A co do jej problemów emocjonalno-psychicznych i presji medialnej. Bla , bla , bla. Jakoś Madonna , Jennifer Lopez, Beyonce równie sławne nie miały takich odpałów jak ona a też nie mają łatwego życia z paparazi.
Śmieszą mnie te teksty "Biedna Brit, ile ona przeszła, miała nieszczęśliwe życie, jak ona jest doświadczona przez życie" bo piszecie to tak jakby ona jakieś obozy koncentracyjne przechodziła, wojny czy głód cierpiała :D Ludzie , przecież ona sobie sama tego syfu w życiu narobiła ! Nikt nie przykładał jej pistoletu do głowy jak ćpała i chlała. A co do Kevina (bo przecież to jego wina) nikt nie kazał jej wychodzić za chłopa , którego znała kilka tygodni. Świadomie wyszła za mąż za faceta , który zostawił dla niej swoją dziewczynę w zaawansowanej ciąży !

Oczywiście nie zmienia to faktu ,że jest niezaprzeczalną ikoną popmuzyki i sama lubię jej kawałki ale na pewno nie wybrałabym sie na jej koncert i nie lubię jej jako osoby.