Hilal Baydarov w minimalistycznych "Urodzinach" z pietyzmem pokazywał dzień z życia swojej matki. W "Kiedy dojrzewają persymony", wracając raz po raz z miasta do rodzinnej wioski, mierzył się z matczynym przywiązaniem i tęsknotą. Natomiast w pokazanym w weneckim konkursie nowym filmie, tym razem pełnokrwistej fabule, razem ze swoim bohaterem "ucieka z domu", zabierając widzów w na poły realistyczną, na poły baśniową podróż ku przeznaczeniu. Davud po kłótni z chorą matką (w tej roli matka Baydarova), wierzgając jak młody źrebak wyrywający się ku iluzorycznej wolności, biegnie na oślep i na swojej drodze sieje śmierć. "Davud nie potrafi kochać, jedynie wierzy w miłość – mówił reżyser. – Jest przekonany, że istnieje gdzieś jego własna, prawdziwa rodzina, dzięki której odkryje sens egzystencji". To przeczucie pojawia się na ekranie w postaci serii poetyckich obrazów, tymczasem w świecie rzeczywistym trwa groteskowy pościg lokalnych opryszków krwawym śladem bohatera, który prowokuje spotykanych po drodze ludzi do radykalnych czynów. Dojrzałość, jaką zyska dzięki tej podróży, będzie miała jednocześnie i słodki, i gorzki smak.
Po latach wędrówki po zrujnowanym mieście w poszukiwaniu pożywienia i schronienia rodzeństwo trafia do jednego z ostatnich pozostałych budynków. Tam znajdują mężczyznę, który złoży im niebezpieczną ofertę.
Tatiana Huezo zabiera nas w podróż po Meksyku: 2000 kilometrów z Matamoros do Cancún. Ale nie będzie w tej podróży pięknych krajobrazów, urokliwych miasteczek czy rajskich plaży. Będzie smutek, niesprawiedliwość i ból. Poznamy podczas niej dwie bohaterki, w których losach odbija się wiele innych, podobnych historii. Pierwsza została oskarżona o handel ludźmi, skazana mimo braku dowodów i osadzona w więzieniu, które okazało się piekłem na ziemi. Nigdy nie poznamy jej twarzy - jej opowieści towarzyszyć będą widoki z okna i twarze podróżnych dalekobieżnego autobusu. Takiego, jakim po przeżytym koszmarze mogła wracać do domu. Radości z powrotu bliskich do domu nie zaznały rodziny wielu zaginionych na meksykańskich ulicach. Reprezentuje ich w filmie druga bohaterka, matka kilkunastoletniej dziewczyny, która dziesięć lat temu zaginęła w drodze do szkoły. Adela nie chce przestać jej szukać, choć wiąże się to ze śmiertelnym niebezpieczeństwem. "Tempestad" to film o niezwykłym ładunku emocjonalnym, choć nie zobaczymy tu ani bezpośrednich ofiar zaginięć, ani ich prawdziwych sprawców, którzy kryją się w cieniu mafijnych układów skorumpowanych władz z narkotykowymi kartelami.