Gość w każdym filmie jest niedogolony, jak jakiś menel. Rozumiem mieć wąs i bródkę, albo nawet brodę drwala, ale żeby wpuszczać faceta na plan z jakimiś kłakami na policzkach jak u nastolatka, któremu dopiero zaczęło gdzieniegdzie coś tam rosnąć? Czy takie coś naprawdę się kobietom podoba? Że też kogoś takiego porównują do Harrisona Forda, czy innych dobrze wyglądających gości...