Clark GableI

William Clark Gable

8,8
4 757 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Clark Gable

OCZYWIŚCIE GABLE BYŁ ZADNYM AKTOREM PACZĄC NA TECHNIKE (JEŚLI CHODZI O WIERNOŚĆ PRZEDSTAWIENIA POSTACI) W KARZDYNM FILMIE GRAŁ SIEBIE SAMEGO, ALE MIAŁ COŚ CZEGO NIEMIAŁO WIELU LEPSZYC AKTORÓW OD NIEGO , BŁYSK , CZAR , URODE.

Voytek

"PACZĄC NA TECHNIKE?" Jezu :P

racjo

I do tego jeszcze "W KARZDYM"...

Ale już abstrachując od pisowni założyciela tematu - Gable to jeden z niewielu aktorów, który ma "to coś" co sprawia, że intryguje widza i wzbudza ogromną sympatię. Osobiście nie mam żadnych zastrzeżeń co do jego warsztatu aktorskiego - wręcz przeciwnie.

PS. Voytek - Proponuję przed dodaniem tekstu przeczytać go jeszcze raz uważnie i poprawić błędy. Wtedy ludzie będą się odnosić do sensu twojej wypowiedzi, a nie do twoich językowych akrobacji. Chyba, że powyższy tekst jest prowokacją... bo naprawdę ciężko mi uwierzyć, iż można tak kaleczyć język ojczysty.

To tyle.
Pozdrawiam :-)

Voytek

i zapewne posiadl cos, czego Ty nie posiadziesz nigdy - podstawy poprawnej pisowni :)

Voytek

paczac na technike <lol> ... na technike twojej pisowni \? ; o

zal.pl

użytkownik usunięty
Voytek

Cóż, drogi Voytku, kiedy tak "PACZYSZ" na technikę, dobrze by było trochę dowiedzieć się co nieco, co to słowo oznacza.
A, i czy aby na pewno widziałeś Clarka w "KARZDYNM" filmie? Wiesz, trochę tytułów jednak w filmografii miał, więc to raczej trudne...

A tak poza tym-pozwolę sobie powiedzieć, że kompletnie nie masz słuszności. Clark Gable to najprawdopodobniej najbardziej czarujący aktor w dziejach kina-jego urok osobisty przekraczał wszystkie możliwe granice. Facet miał w sobie to "coś". Joan Crawford po śmierci Gable'a udzielała wywiadu i spytana, który z jej filmowych partnerów był najbardziej męski, bez zastanowienia odparła: "Clark Gable". Dlaczego?-spytano. "Bo miał jaja".
A poza tym we wspomnieniach napisała: "Kiedy kręciliśmy pierwszą scenę miłosną i mnie całował, czułam, że jak trzyma mnie w ramionach, czuję się bezwładna. Nogi miałam z waty i gdyby mnie puścił, to bym po prostu upadła. Nie wierzę, że którakolwiek z kobiet, które całował, nie czuła tego samego. Jeśli tak twierdzi, to po prostu kłamie".
Rosalind Russell, partnerka Clarka w "Chińskich morzach", powiedziała, że ze wszystkich jej partnerów filmowych Clark sceny miłosne grał najlepiej. "Wszystko, co robił w tych scenach, było powalające. Nie tylko sam pocałunek, ale też choćby sposób, w jaki trzymał partnerkę".
Tak, nazywany Królem Hollywoodu uchodził za macho. Kobiety chciały być jego. Wspominał to choćby William Wellman. Mimo że "Call of the wild" kręcili na odludziu, miejscowe kobiety, a także fanki z całego kraju zjechały tam, by zobaczyć Gable'a. Powiedział, że zaczaiły się na nich w hotelu i każda z nich, która dotknęła Clarka, mdlała. To był idol. Ich ideał. A wszystko zaczęło się od pamiętnej roli w "Wolnych duszach" z Normą Shearer, gdzie Gable policzkuje główną bohaterkę. Ta męska dominacja stała się jego znakiem firmowym, już do końca.
To, że piszesz, że "W KARZDYNM FILMIE GRAŁ SIEBIE SAMEGO" świadczy tylko o tym, że naprawdę niewiele, a ściśle mówiąc-nic nie wiesz na temat tego, jaki Clark był prywatnie. Tak naprawdę był człowiek niezbyt pewnym siebie. Zazdrościł innym wykształcenia (ale nie w zawistny sposób) i do końca życia nie wierzył w swój talent. Chociaż przyjaźnił się ze Spencerem Tracy'm, Clark zazdrościł mu talentu, a Spencer Clarkowi wyglądu. Uważam to w obu przypadkach za bezzasadne. Clark zakochał się w aktorstwie już w młodości i dla roli zrobił coś bardzo upokarzającego-jako zdeklarowany heteroseksulista przeżył jednorazową przygodę z gwiazdą MGM lat 20., gejem Williamem "Billy'm" Hainsem, by dostać jakąś rolę. Może to przykre doświadczenie było przyczyną jego wielkiej niechęci do gejów, od których trzymał się z daleka. Jego ojciec nigdy nie zaakceptował wyboru syna-mawiał, że aktorstwo to zawód dla ciot. Nie zmienił zdania nawet po tym, jak Clark za pieniądze zarobione dzięki tej "ciotowatej" pracy, kupił mu piękny dom.
Co do wierności odtwarzania postaci, to negacją Twojej tezy jest choćby najsławniejsza rola Clarka-Rhett Butler. Był nie tylko idealny ze względu podobieństwa fizycznego (mały szkopuł-pierwowzór literacki miał brązowy oczy, Clark niebiesko-zielone). Jeśli miałeś przyjemność przeczytać pasjonującą powieść Margaret Mitchell to powinieneś zauważyć, że Clark był Rhettem w każdym calu. Idealnym. Rewelacyjnym. Ponoć fakt, że nie dostał wówczas drugiego Oscara był sprawką Mayera-Clark od zawsze miał na pieńku z szefem MGM i ten nie chciał dopuścić do tego, by Gable triumfował, w czym zresztą pomógł mu David O. Selznick, z którym Clark też zadarł. Ponadto po tym, jak rola, która miała być karą ("Ich noce") przyniosła mu Oscara, i to za pracą w innej wytwórni, miał okazję się zemścić. Dzięki jego protekcji Oscara dostał Robert Donat, początkująca gwiazda MGM, nie przeczę, że za niezwykłą kreację w "Żegnaj Chips".
Ażeby udowodnić, że Gable był niesamowicie utalentowanym aktorem, polecam obejrzeć "Ich noce" (rewelacyjna kreacja komediowa-ogromny talent komiczny), "Bunt na Bounty" (najlepszy w dziejach kina Fletcher Christian) czy ostatni film w karierze Clarka, jego pożegnanie z kinem-brawurowa dramatyczna rola w "Skłóconych z życiem".
Mam pewną, wydaje mi się jak najbardziej słuszną, teorię, że mnóstwo wielkich aktorów pozostało niedocenionymi ze względu na swoją urodę. Tak było też z partnerującą Clarkowi w jego najsławniejszym filmie Vivien Leigh. Uważana za najpiękniejszą kobietę świata nigdy nie mogła przeboleć, że choć dostała 2 Oscary, BAFTA i Tony, że okrzyknięto ją jedną z największych aktorek kina i teatru-tak naprawdę zwracano uwagę na jej urodę. Tacy aktorzy muszę strasznie walczyć, i mimo wielu wielkich ról etykietka "pięknego" jest niezmywalna.

użytkownik usunięty

mam uzasadnioną wątpliwość do podawania "przygody" Haines'a z Gable'm jako faktu. nie ma na to dowodów. to tylko plotka, która ma swoje źródło głównie w autobiografii George'a Cukora. Cukor był gejem-to fakt. przyjaźnił się z Hainesem-to też fakt. Cukor nie znosił Gable'a z wzajemnością - fakt. Cukor chciał się pewnie zemścić na Gable'u za to, że wyleciał z "Przeminęło z wiatrem". Selznick wmawiał wszystkim, że to Gable nalegał na usunięcie Cukora, gdy tymczasem to Selznick chciał się pozbyć Cukora, bo produkcja szła zbyt wolno. wątpię, żeby Gable mógł rzeczywiście wpływać na decyzje Selznicka odnośnie reżyserii. Selnick nie chciał sobie psuć stosunków z Cukorem, więc naopowiadał bajek, które teraz wszyscy powtarzają. Gable unikał gejów, może go za często zaczepiali, ale pracował z nimi jak musiał. przecież zagrał z Laughtonem (gejem) w "Buncie na Bounty" chociaż Laughton zachowywał się paskudnie wobec niego. grał też z Cliftem w "Skłóconych...". poza tym Haines przyjaźnił się z Joan Crawford i ona by chyba coś wiedziała na ten temat, a o ile wiem nigdy nie wspomniała o czymś takim. dla mnie słowa Cukora to za mało. pozdrawiam

użytkownik usunięty

A owszem, są niestety i inne źródła, choć równie "wątpliwe". Mówił o tym Haines, m.in. Joan Crawford, czy choćby Carole Lombard. Czytałam o tym w wielu książkach, więc konkretnego tytułu teraz nie podam. Niemniej są też takie książki, którym wierzyć nie wolno i właściwie nie powinny się nigdy ukazać. Mam na myśli "dzieła" Darwina Portera czy Jane Ellen Wayne. Wayne znana jest m.in. z tego, że obsesyjnie fascynuje ją Robert Taylor, a nienawidzi Barbary Stanwyck, której napisała "biografię", ponoć karygodną. Natomiast nie lubię też pióra Charlesa Highama, mam polski przekład jego bio Hughesa i to śmieć, jakich mało.

użytkownik usunięty

no właśnie-ktoś napisze jakąś bzdurę, żeby jego gniot się lepiej sprzedawał, a potem cała reszta to powiela. Haines mógł sobie gadać co chciał. gdzieś czytałam, że się przechwalał, że to on zawsze "pie...ył" a nie "był pie...ony". tylko co mnie to w sumie obchodzi, kto kogo i ile razy. jeśli takie zdarzenie rzeczywiście miało miejsce, to czego to właściwie dowodzi? że Gable był zdeterminowany zrobić karierę? i że Haines musiał być kiepski, bo odstraszył Gable'a na całe życie od takich "atrakcji"? biografie po amerykańsku... widziałam kilka na amazon.com. większość to dno. nawet wstępniaki do tych książek są żenujące. zwykle jakąś wartość przedstawiają tylko zdjęcia. ale podziwiam, że masz to historyczne samozaparcie. biografie mają to do siebie, że dostajemy informacje z 2,3 a najczęściej n-tej ręki, "przetrawione" przez autora. tylko, że ja nie ufam tym autorom. skąd mają te informacje, z jakich źródeł? czy te źródła są wiarygodne? za 10 lat będą pisać, że te 5 żon i niezliczona rzesza kochanek to była przykrywka dla homoseksualizmu albo biseksualizmu. no i stronniczość autorów... no comment. proponuję nie poddawać się amerykańskiej chorobliwej manii odkopywania brudów dawno zmarłych ludzi i podawać tylko fakty. pozdrawiam serdecznie

użytkownik usunięty

Zgadzam się z Tobą, ja też nie chcę tego podawać jako definitywny fakt i kropka. W ogóle to uważam, że rodziny tych aktorów powinny podawać do sądu takich pismaków. Np. John Clark Gable, syn Clarka, mógł to zrobić, np. w przypadku Jane Ellen Wayne, bo to wariatka, jak dla mnie. Albo jeśli chodzi o Davida Breta, czy jakoś tam. Ostatnio napisał "biografię" Gable'a, gdzie napisał wprost, że był biseksualistą. A Gable był 10000% hetero, nawet jeśli rzeczywiście miał "coś" z Hainesem (choć Bret pisze o innych "romansach"). Ten sam pan napisał o Joan Crawford, że w latach 20. ciągle robiła panom dobrze dla otrzymania angażu i usunęła kilka ciąż u jakichś rzeźników. Koszmar. Tylko czego tu oczekiwać, skoro umarłych jest najłatwiej opluć? O Agnes Moorehead pisze się, że była lesbijką, bo bardzo przyjaźniła się z młodszą o ponad 30 lat Debbie Reynolds i Debbie wciąż z sentymentem tę przyjaźń wspomina. A Joan czy Bette Davis "obrobiły" ich własne córki, tyle że zapomniały chyba, że gdyby nie te okropne mamusie, to takiej książki nigdy by nie napisały.

użytkownik usunięty

właśnie obejrzałam te wypociny Breta. omg... według tego pana wszyscy znajomi Gable'a to albo geje albo lesbijki albo biseksualiści. taa.. pisane przez geja dla geja. cały 1 rozdział temu poświęcił. jak oryginalnie. zwykle zaczynają od "Urodził się... w ..." już dawno nie robiłam takich reasearchów, ale chyba i dobrze, bo można się załamać. musi istnieć duże zapotrzebowanie na tego typu rzeczy. gay-power jakieś ;) może ci ludzie rzeczywiście mają radochę, że jak Bogart patrzył na Bergman w Casablance to tak naprawdę myślał o Claudzie Rainsie. i tylko lasów deszczowych szkoda :(. pozdrawiam

Voytek

Mysle ze to zbyt smiala opinia i chyba troche nieprzemyslana...CHoc w pewnym sensie(chyba) rozumiem co masz na mysli-do kazdej roli wnosil cos od siebie dzieki czemu mozna bylo dopatrzec sie w nich podobienstwa..ale to wlasnie czyni go legenda i wcale nie swiadczy o slabym warsztacie.Osobiscie uwazam go za wybitnej klasy aktora,ktory stworzyl swoj wlasny styl.co wiecej uwielbiam filmy z nim i zawsze wracam do nich z przyjemnoscia.A co do czaru-chyba wszyscy sa zgodni co do tego ze go posiadal i trudno byloby mu sie oprzec:)

ewire

hahaha. Jezu :P

piernikzmarmolada

Co się śmiejecie?! Może jest dysortografem? Nie założyliście takiej opcji? szkoda

Baby_Black27

Nie założyliśmy najprawdopodobniej z tego względu, że filmewebowy blog założycieta tematu jest pisany w pełni poprawną polszczyzną. Z czego można wywnioskować, iż na dysortografię to on nie cierpi.

Podejrzewam, że powyższy tekst to czysta prowokacja (jak ktoś już tu wcześniej wspominał).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones