Ja go już na straty spisałem, mówię aktorzyna marny a tu proszę - ostatnie role to aktorska magia - nie mam bladego pojęcia, co go tak nagle oświeciło?
Nie oświeciło go nagle, o ile piszesz poważnie. On ma na swoim koncie wielkie dramatyczne role, zagrane po mistrzowsku w filmach, które w Polsce nie są szerzej znane ("Apartament zero", "Tumbledown", "A Month in the Country" dla przykładu, polecam). Gdyby ASM i TKS nie odniosły hollywoodzkiego sukcesu, nadal mógłbyś myśleć, że to mierny aktorzyna, co nie zmieniłoby faktu, że jego dorobek aktorski wzbogaciłby się o kolejne dwie genialne kreacje. Pod określeniem "aktorska magia" podpisuję się obiema rękami.
Jestem laikiem jeśli chodzi o Firth'a - nie oglądałem tych wszystkich komedyjek - wiem ze spotów, że w nich gra - stąd moje zdziwienie, że potrafi tak hipnotyzować widza. I piszę tu poważnie - dla mnie to takie odkrycie jakby... no nie wiem do kogo go przyrównać... no może tak - generalnie nie postawiłbym na niego w JZK a teraz widzę, że popełniłbym błąd
Wymienione przeze mnie filmy to nie są komedyjki. "Apartament zero" to thriller, który wygrał festiwal w Sundance. Firth gra w nim główną rolę - mocno zakręconego, psychopatycznego faceta i wierz mi, jest genialny. W" Traumie" też gra psychola. "Tumbledown" to film o weteranie wojny falklandzkiej, w którego Firth się wciela. Po tej roli okrzyknięto go na Wyspach nowym Olivierem. Żadnego przeginania, patosu, wyciskania łez. A "A Month in the Country" to zupełnie magiczny film, nie do opisania w jednym zdaniu, ale zdecydowanie nie ma nic wspólnego z komedyjką. Firth gra tam jąkałę z traumą wojenną, a partneruje mu Kenneth Branagh. I cóż, Firth jest lepszy od Branagha.
Jeśli chodzi o komedyjki, które zresztą oglądałam, jest ich tylko parę, za to są popularne, więc o nich słyszałeś. Większość aktorów z etykietką przystojny ma na swoim koncie takie występy. W przypadku Firtha zdecydowanie przeważają jednak poważne kreacje aktorskie, jego kariera nie zaczęła się od "Samotnego mężczyzny". Dobrze, że został wreszcie doceniony, lepiej późno niż wcale.
Ja też polecam "Tumbledown" i "Apartment Zero" (i role Firtha, i same filmy). Dopisałabym do listy jeszcze b. dobry "Inny kraj". Za to zgadzam się, po świetnych latach 80. przyszły dla niego naprawdę suche lata. Ale ostatnio nadrabia, w The King's Speech gra jak za dawnych czasów ;)