Są to zawsze filmy ważne, które w sposób niebanalny odnoszą się do wartości nadrzędnych tj.moralności, miłości, odmienności itp.To jest to, czym kierował się kiedyś Robert de Niro,(a który dziś tłucze 5 filmów rocznie), to staranne dobieranie roli, przygotowywanie się do niej, zamiast grania -"stawanie się" postacią, którą się kreuje. Taki błysk geniuszu który wg mnie mieli Marlon Brando, Al Pacino, Robert de Niro, Jack Nicholson i Daniel Day-Lewis właśnie. Kogoś pominąłem?