Klan haha żenada. Dopiero tu właśnie obnażył poziom swojego aktorstwa. Powtarzam się, ale nadal uważam że to jedynie aktor teatralny, z ta swoją przesadzoną artykułowaną wymową i zawsze tym samym sposobem grania. I w teatrze powinien pozostać. To że cała Polska zawsze się nim zachwycała nie znaczy. że słusznie.
zgadzam się z tobą , taki aktor a marnuje się w Klanie a mój Ś.P dziadek spotkał Olbrychskiego jak kręcili ,,Popioły " i miło to wspominał. A Olbrychski ten zdrajca jeden gra w tym Klanie , dla mnie to co on zrobił to jest zdrajstwo.
Zawsze śmieje sie w głos słysząc jaki to z niego "mistrz" i fundament polskiego kina. Człowiek potrafi wykrzesać na obliczu raptem dwie miny, bez znaczenia czy gra, ślepego, niemca, szlachcica, dziada czy kogokolwiek. Dobrze, że teraz trafił ze swoim ubogim warsztatem tam, gdzie jego miejsce.
Racja... Już nawet nie przez szacunek do siebie( nie ma co do garnka włożyć, że zdecydował się na tak desperacki krok i chałturzenie w najgorszym gatunku - biedra & klan!!??), ale przez reprezentowanie i bycie twarzą kilku najważniejszych filmów w kinematografii polskiej powinien w miarę godnie się starzeć i nie ośmieszać na stare lata siebie i swojego wcześniejszego dorobku...
Choć zawsze grał irytującą manierą i chyba lepiej było zostać i grać w teatrze.
'aktor teatralny, z ta swoją przesadzoną artykułowaną wymową...' No cóż - jak dla mnie jest jednym z tych facetów w polskim kinie, którzy nie piszczą jak podrzynane myszy i zdają sobie sprawę, o czym mówią, kiedy recytują. Może fakt bycia literaturoznawcą i językoznawcą powoduje takie skrzywienie... nie wykluczam.
Obejrzałam jeszcze to i owo w międzyczasie. Więc - generalnie ma wymowę bardzo dobrą, i to podtrzymuję. Patrz chociażby przemowa księdza Paczkowskiego w 'Wizji lokalnej 1901'. Za świetlanej młodości zdarzyło mu się kilka ról egzaltowanych (Kmicic, Pan Młody w 'Weselu', Michał z 'Siekierezady', Mateusz w 'Piłat i inni'), ale tak wynikało ze scenariusza. Nadwrażliwcy, którzy nadrabiają hałasem czynionym dookoła. Oprócz tego ma jednak całe mnóstwo ról, w których mówi bądź to na wyciszeniu ('Ga, ga, chwała bohaterom', 'Życie rodzinne'), bądź wstawia brutalne gadki twardego faceta ('...jestem przeciw', 'Więzy krwi').
Powiedziałabym wręcz, że ostatnio Olbrychski nabiera maniery Tildy Swinton, która za wszelką cenę chce zapomnieć, że jest panienką z dobrego domu, i gra role 'bad, mad and dangerous to know'. Joby idą, strzelaniny i insze atrakcje ('Ucieczka', 'Persona non grata', 'Salt', 'Hans Kloss', 'Sęp', 'The Hardy Bucks Movie').
Jak wynika ze spisanych wspomnień, Olbrychski jest tym 'chłopcem z dobrego domu' - mamusia pilnowała, żeby nie pił, nie szlajał się po nocach i jadł obiad o właściwej godzinie.
Więc coś tam z gombrowiczowskiej maniery poszło, ale potem rozwinęło się jednak skrzydła na 'bohemę i inne ekstrema' (cytując Rodowicz).