Harry'ego nie trzeba przedstawiać, ale mimo to w kilku zdaniach streszczę jego historię. Harry to sierota, który, wychowywany przez ciotkę Petunię (Fiona Shaw) i wuja Vernona (Richard Griffiths), do jedenastego roku życia był traktowany jak koło u wozu, zamykany w komórce pod schodami i wierzył, że jego rodzice zginęli przed laty w wypadku samochodowym. Czasami działy się z nim różne dziwne rzeczy, których nikt, nawet on sam, nie umiał wytłumaczyć, choćby wypuszczenie na wolność wielkiego węża boa w ZOO i zamknięcie okropnego kuzyna Dudleya (Harry Melling) na jego miejscu.
W swoje jedenaste urodziny dowiedział się jednak, że nie jest zwykłym chłopcem - jest czarodziejem, synem jednych z najpotężniejszych czarodziejów, Jamesa i Lily Potterów, którzy zginęli dziesięć lat temu zamordowani przez największego czarnoksiężnika w historii - Lorda Voldemorta, który dziś nazywany jest "Sami-Wicie-Kim", bo niewielu czarodziejów nie boi się wypowiadać jego imienia. Voldemort chciał zabić Harry'ego, ale jakimś cudem chłopiec, wówczas mający rok, odbił to zaklęcie, które uderzyło mordercę, pozostawiając jedynie na czole Harry'ego bliznę w kształcie błyskawicy, Tą Bliznę. Nikt nie wie, jakim sposobem Harry przeżył, nie wiadomo też, co się stało z Voldemortem, który po prostu znikł, znikł jak kamień rzucony w wodę.
A teraz Harry ma powrócić, mimo sprzeciwu Dursleyów, do świata czarodziejów - pojechać do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwart...
W rolę Harry'ego wcielił Daniel Radcliffe, debiutujący w "Dawidzie Copperfieldzie", występujący także w "Krawcu z Panamy" z Pierce'm Brosnanem i Geoffrey'em Rushem z 2001 roku. Nie można tego aktora ocenić jednoznacznie, bowiem w "Komnacie Tajemnic zachowuje się zupełnie inaczej niż w "Kamieniu Filozoficznym". Ponieważ "Kamień" jest pierwszą częścią opowieści, przyjrzyjmy się Radcliffe'owi najpierw w tym filmie. Z przykrością stwierdzam, że nie sprawdził się w tej roli. Jest po prostu sztuczny i nienaturalny, popełnia podstawowe błędy, irytuje, razi, denerwuje. Rozumiem, że dzieciak "uwielbia pracę w filmie i kocha kamerę", ale to nie znaczy, że film uwielbia jego, a kamera też pała do niego miłością. Nie wszystkie miłości są wzajemne, trzeba się z tym pogodzić...
Na szczęście, w "Komnacie Tajemnic" gra o wiele lepiej. Tworzy już postać dość sugestywną, potrafi oddać na twarzy jakieś emocje, nie jest taki drewniany, jego gra wymuszona, ciężka. Choć nadal Emma Watson ze swoją kreacją Hermiony Granger i Rupert Grint jako Ron Weasley są daleko przed nim.