I jest już w pierwszej dziesiątce reżyserów.

A co "Gladiator" Ci się nie podoba. Przecież to bardzo dobry film. Jest w pierwszej trójce moich ulubionych filmów. No, ale bez przesady, szczytem widowiskowości to on na pewno nie jest. Bez dwóch zdań jest widowiskowy, ale są bardziej widowiskowe. Wydaje mi się że bardziej widowiskowy z ostatnich kilku lat jest "Władca pierścieni". Chodzi tu o efekty specjalne, scenografię, sposób prowadzenia kamery itd.

A co do Davida Leana to kto jak kto to, ale on to już potrafił zrobić prawdziwe widowisko, nie zapominając przy tym o aktorach, emocjach i ciekawej fabule. Każdy może znaleźć w jego filmach coś dla siebie.

"Gladiator" jako tako jest dobry, ale to jest niezwykle nielogiczny i sztuczny film.
Russell Crowe w roli Maximusa wkurza jak nikt inny. Jego brak skazy cholernie rzuca się w oczy, jest to bardzo pretensjonalna postać. Ale niestety w dzisiejszych czasach żeby kogoś polubić musi być skrajnie dobry lub skrajnie zły, inaczej postać jest niezrozumiana.

"Gladiatorek" przy filmach Leana, to taka straszna popelina, że aż strach o tym pisać. Ridley potrafi zepsuć każdy film, gdy tylko bardzo tego pragnie.

Z całym szacunkiem, ale na kwadratowym ekranie epickość Leana, to nie epickość. Mam nadzieję że zdążyłeś już obejrzeć te filmy w panoramie.

I "Gladiatora" i "Lawrenca z Arabii" oceniłem na dziewięć gwiazdek, ale trzeba zwrócić uwagę na to, że "Gladiatora" ocieniałem w kategorii kina rozrywkowego, bo "Lawrence..." jest zdecydowanie lepszym i wybitniejszym filmem.