Nadaje sie tylko do jednej kategori filmów i wsumie dobrze :D
ale ma tak sympatyczną facjatę, że nie sposób go nie lubić. :D i to jest najzabawniejsze, bo aktor z niego rzeczywiście - jak z dupy trąba. :D
W 'filmach tej kategorii' też ktoś musi grać. I tak jak kiedyś nikt nie wymagał szczególnego kunsztu od Schwarzeneggera albo Stallone'a, tak teraz ciężko wymagać go od Dwayne'a.
Dokładnie. Od aktorów tego typu wymaga się wyglądu, rozpoznawalności i minimalnych zdolności aktorskich. The Rock ma to wszystko a dorzuca jeszcze poczucie humoru i autoironię. Czegóż więcej chcieć? Z drugiej strony wyobraźmy sobie, że za podszeptem agentów przestaje depilować klatę, zapuszcza włosy i idzie do prestiżowej amerykańskiej szkoły aktorskiej... Czy naprawdę chcemy go zobaczyć jako opiętego trykotami Hamleta? Czy brak innych dobrych aktorów? Czy byłby wiarygodny? I najważniejsze: po co?
Tylko ja nie molestuję współpracownic, nie robię awantur, nie mam oskarżeń.... i co najważniejsze, nie pcham się na ekran i nie chcę być ikoną twardziela. Jako aktor jest beznadziejny. Odkrył 2 wyrazy twarzy: zupełnie pozbawiony emocji i wkurzony z którym wygląda jakby odkurzacz przyssał mu się do nosa i ściągał skórę z twarzy. Od dawna też ani nie wystąpił w żadnym pożądnym filmie ani nie pokazał porządnej walki. Jedzie na mocno prestarzałej renomie.
Aha. Ten koleś z tatuażami i złotym łańcuchem z sąsiedniej klatki też by mi penie sparwił łomot. Ale nie czyni to z niego ani debeściaka ani aktora...
Narzekacie na The Rocka, ale i tak jest lepszym aktorem niż SS :)
Dlaczego? Sprawdza się nie tylko w filmach akcji ale i bardzo dobrze wychodzą mu komedie, np. "Plan gry" czy "Dobra wróżka". Zdecydowanie lepiej niż choćby taki Schwarzenegger w "Gliniarz w przedszkolu" :-)
hola hola... arnold ma juz swoją role życia w obu częściach terminatora (I i II) a "ROCK" raczej nie bedzie miał ;-)
i nie musi ;-) Nie każdy ma talent na miarę Schwarzenegger czy Stallone'a. Napisałam tylko, że komedie lepiej wychodzą Dwayne'owi niż Arnie'emu. Dwayne ma niesamowitą lekkość w takich filmach, w przeciwieństwie do Arnolda, który musi się wysilić aby dana scena była choć trochę śmieszna. Dlatego cenię go za Terminatora, Predatora, Conana i jeszcze za parę innych filmów akcji, ale komedie... no cóż - nie jego bajka :) W "Bliźniakach" i "Juniorze" śmiesznymi postaciami byli Vincent i Larry czyli Danny DeVito, to właśnie dzięki niemu polubiłam te filmy :)
doyoubelieve no prawie spodobała mi się wypowiedź ale ma tak sympatyczną facjatę, że nie sposób go nie lubić. :D
ale reszta była bez celowa
gdy byś miał trochę w głowie to wiedział byś jak to poprawnie ująć tak widzę że ta wypowiedź jest nędzna
a ja powiem o tym aktorze fajny z niego kolo :)
Nie rozumiem skąd w Was - użytkownikach, tyle negatywnych emocji. Wszystko co napisałam, ma wydźwięk bardzo pozytywny, a użyty przeze mnie kolokwializm nie służył głębszej krytyce. Porównuję Dwayne'a do innych aktorów, których bardzo cenię za aktorski kunszt, choć być może rzeczywiście nie powinnam tego robić, gdyż Dwayne grywa w komediach (najczęściej) i jest inną 'kategorią' aktorów.
W każdym razie bardzo go lubię, bo jest przesympatyczny. :>
Chętnie dowiedziałabym się od kogoś, czy warto obejrzeć Podróż na Tajemniczą Wyspę?