zgadzam się. W S2E7 Wilfreda w jednej ze scen jego postać mówi, że przebierze się za Harrego Pottera :D
Nie do końca. Jest lepszym aktorem niż Radcliffe Brown, który w Insygniach Śmierci najzwyczajniej w świecie nie udźwignął roli. Nie zawalił tego, ale lepszy aktor dałby z siebie więcej, a tak to była przeciętna rola. Dobrze grał w poprzednich częściach, ale były mniej wymagające, mniej mroczne.
Eliah Wood świetnie zagrał Froda, pokazując, że ma więcej talentu niż odtwórca roli Pottera. Ale on sam by się do tej roli nie nadawał. Harry Potter to seria na wskroś brytyjska. Brytyjski klimat i ten brytyjski akcent. Amerykanin się do tego nie nadaje. Najlepiej tę różnicę obrazują Jeremy Irons i Robert De Niro w "Misji". Obaj zagrali wybitne role w wybitnym filmie, ale grali zupełnie inaczej.