Zapewne dziś byłaby wielką gwiazdą, w Hollywood i rasistowskiej Ameryce lat 40-tych i 50-tych mogła grać co najwyżej służące i gosposie, choć nawet w epizodach potrafiła zaistnieć na ekranie. W "Gościu weselnym" Zinnemanna zagrała zjawiskowo, kradnąc cały film Julie Harris.