Przede wszystkim jest niesamowicie wszechstronny. Radzi sobie doskonale właściwie w każdym gatunku, za jaki się zabierze. Komedia, pastisz, music-hall, thriller, czarna komedia, fantastyka, dramat obyczajowy, biografia, film poetycki itd. Trudno mi znaleźć innego aktora, który by się tak dobrze odnajdywał w tak różnych stylach. A jednocześnie za każdym razem jest charakterystyczny i ekspresyjny.
Wrażenie robi też jego gust i wyczucie w doborze ról. W końcu facet grał Jamesa Joyce'a, Iggy Popa i Obi-wana. Już za to należą mu się u mnie brawa. Poza tym nie boi się ról skromnych, mało efektownych ("Orkiestra") ani potencjalnie kontrowersyjnych (np. u Greenawaya), w tym rozbieranych do rosołu ("Młody Adam"). No i w końcu, trzeba mu przyznać, że jest przystojny i to nie w cukierkowym hollywoodzkim stylu.
Ciekawe, które jego filmy zostaną jako najlepsze? Jak dla mnie pierwsza dziesiątka to, jak dotąd: "Płytki grób", "Orkiestra", "Pillow book", "Trainspotting", "Idol", "Star Wars I-III", "Nora", "Moulin Rogue", "Do diabła z miłością", "Młody Adam".