Geniusz - tak najlepiej określić można tego niesamowitego aktora. Jego światowa kariera rozpoczęła się dość niespodziewanie, niezwykle mocnym akcentem - deszczem nagród, w tym Oscarem dla wówczas szerzej nieznanego aktora za pierwszoplanową rolę w "Blasku". Ale chyba każdemu, kto obejrzał ten film i rolę Rusha, musiały opaść szczęki... A on każdym kolejnym filmem potwierdza wielka klasę i nieprzeciętne umiejętności. Nawet w drugoplanowej roli potrafi ukraść film pozostałym aktorom: był najjaśniejszym punktem "Zakochanego Szekspira", a w "Elizabeth" jest po prostu niesamowity - na ekranie nie ma go zbyt często, ale jego bohater - szara eminencja na dworze Elżbiety I - tworzy niezwykłą aurę. Inteligentny, bezwzględny, ale i całkowicie oddany swej królowej. Człowiek, mający niebagatelny wpływ na jedną z najpotężniejszych władczyń w historii, ale zawsze skryty, pozostający w cieniu. Fenomenalna kreacja, jedna z najlepszych w jego karierze! Genialny był również w "Zatrutym piórze". Markiz De Sade w jego wykonaniu to postać ciekawa, niejednoznaczna, wymykająca się stereotypowemu wizerunkowi chorego i odrażającego zwyrodnialca. W "Krawcu z Panamy" również stworzył interesującą kreację, kreśląc w sumie smutny obraz człowieka, próbującego przez chwilę żyć złudzeniami, co prowadzi do opłakanych konsekwencji. Także w repertuarze rozrywkowym czuje sie świetnie. W "Piratach z Karaibów" mimo zachwytów nad Deppem (zasłużonych zresztą), to Rush rządzi. Najlepszym na to dowodem jest druga część, gdzie nawet mając do dyspozycji kilka sekund, kradnie cały film :)
Rush jest aktorem niezwykle wszechstronnym, prawdziwym kameleonem. Potrafi być równie przekonujący jako stłamszony przez życie, śmieszno-tragiczny nieudacznik, jak i wyuzdany libertyn, walczący o wolność swojej sztuki. Potrafi być wyciszony i zagrać niezwykle oszczędnie, jak i poszarżować sobie (ale z wyczuciem) w roli pirata :) Cenię go też za to, że nie rozmienia się na drobne, jak o tej pory starannie wybiera role. Gra w rzeczach różnorodnych, ale zawsze na poziomie. Świetny aktor, na którego kolejne filmy idę w ciemno :)
Podzielam zdanie w 1000%!!!
:D
Dla mnie to aktor idealny, bo w każdej roli potrafi być inny, nawet, jeśli postacie mają być dość podobne, to są różnorodne i za to czapka z głowy, a czółkiem o podłogę tłukę! Zawsze mnie zastanawia, czy to genialna improwizacja, czy doskonale przećwiczona praca, bo chyba nigdy nie wiadomo, w tym przypadku, jak jest na serio.
Tak, tak, popieram! i dodam - jego głos mnie także bardzo zachwyca :) Obok Alana Rickmana to jeden z ulubionych aktorów.
:) rozumiem. W pełni:) mam dość podobne poglądy. Może tylko, Geoffrey Rush jest dla mnie najlepszym z /widzianych przeze mnie/ aktorów, bo każda jego postać jest inna.Nie widziałam jeszcze, żeby ktoś tak grał, a uważam, że tak być powinno. Rickman, z kolei, pasuje do pewnych ról idealnie /albo nawet lepiej/ ale odbieram go jako bardziej jednolitą postać - w jego przypadku tym co jest zmienne i pełne subtelnych różnic, jest niebywały głos. :) pozdrawiam