nicolson ponoć 'ostrzegał' ledgera przed rolą jokera; nicolsona nie ruszyła nigdy żadna rola, jakby urodził się z umysłem ze stali; heath był podobnie rewelacyjnym, utalentowanym aktorem, ale zupełnie prawdopodobne, że nie uniósł roli. być może wkręcił się zbyt mocno, a potem zbyt pochopnie nakręcił lekami, którymi próbował się wygrzebać z bezsenności i stanu psychiki, w jaki sam się wpędził przez rolę jokera. jak dla mnie to był tragiczny wypadek ze splotu okoliczności. ledger umiał zagrać wszystko, od mrocznego rycerza przez rycerza 'obłędnego' po pastucha na brokeback. musiał wiedzieć, czym jest dystans. nie wierzę, by mógł zrobic to specjalnie.
Hm..nie wiem,bo ja tam filmu gdzie grał jokera nie oglądałam,więc nie wiem dlaczego ta rola mogłaby mu tak podziałać na psychikę,ale szkoda go naprawdę,świetny z niego był aktor...
skoro lubisz heatha, to moze jednak obejrzyj mrocznego rycerza... i druga czesc tez, choc juz bez niego.
myślę,że jak najbardziej warto obejrzeć 2 część trylogii Nolana , wg mnie najlepsza i doskonała kreacja Jokera stworzona przez Heath'a.
U niego to bylo tak ,że chorował od dawna a że nikt mu nie pomogł a jego rodzina , partnerka wiedzieli o problemach związanymi z bezsennością i depresją a wszystko pogarszało się przez jego popularność która z dnia an dzień wzrastała oraz problemy jego osobiste. A rola Jokera jeszcze mu dodała problemów. Był artystom z wielkim talentem ale za bardzo się poświęcił roli. ;/