Nie był gwiazdorem, tylko człowiekiem z pasją który wg.Mnie chciał
nachętniej omianąc ten cały świat sztucznosci,Mysle że to nie praca
go wykonczyła bo robił to co kochał,on w pewnym momemncie
gdzies się zatracił byc może zapomniał że tak naprawde da sobie
rade bez tych cholernych tabletek , byc może był tak pochłonięty
tym wszystkim, i to go zabiło ,bez Michelle stracił gdzies ta swiadomosc
że potrafi funkcjonowac bez lekarstw ,a po jej odejsciu wszystko się zmieniło.