Muszę to napisać bo zdałam sobie sprawę, że śledziłam karierę tego aktora tak
naprawdę od samego początku. Jego osoba towarzyszyła mi od najmłodszych lat.
Zaczęło się od ,,Obłędnego rycerza''. Już wtedy przykuwał uwagę swoim promiennym
uśmiechem. Był takim uroczym blondynkiem w zbroi. Obejrzałam film do końca ze
względu na niego bo przyciągał czymś choć produkcja była słaba. Potem przeskakując
po kanałach zobaczyłam znajomą twarz i nie poznałam go bo był już brunetem. Od razu
zatrzymałam się na ,, Zakochanej złośnicy''. Od początku był początkujący w roli
buntownika, zabiegającego o względy Złośnicy a inni aktorzy wypadali przy nim sztucznie
i miałko. I mimo, że film był w swój amerykański sposób płytki to ściągnęłam go przez
internet, żeby jeszcze raz zobaczyć scenę kiedy śpiewa ,, I love you baby''. Następnie
obejrzałam ,,Casanove'' i wiedziałam, że na pewno nadaje się na kinowego amanta.
Kiedy jakimś trafem znowu przypadkiem oglądałem połowicznie ,,Patriotę'' i zauważyłam,
że Heath też tam wystąpił. Scena kiedy jego bohater umierał była bardzo wiarygodna i do
dziś pamiętam ta scenę kiedy Mel Gibson w zemście pozażywał morderców swojego
filmowego syna. Potem jakoś długo nie oglądałam żadnych filmów z Heathem a po paru
latach zrobiło się głośno o ,, Tajemnicach Brokeback Moutain''. Jakaś dziewczyna z klasy
w gimnazjum proponowała mi pójście do kina na ten film ale jakoś nie miałam chęci
oglądać swojego ulubieńca w roli geja. Znowu po dłuższym czasie, już w liceum
przeglądałam wiadomości w internecie na lekcji informatyki. Nagle rzucił mi się w oczy
news, że Heath Ledger nie żyję. Byłam tak zaskoczona, że sądziłam, że to na pewno
plotka albo pomyłka. Poraziło mnie, że tak młody człowiek odszedł tak szybko z tego
Świata. Raziła mnie liczba 28 w nawiasie obok jego nazwiska. Potem dowiedziałam się,
że zagrał Jokera i byłam bardzo ciekawa jak sobie poradził. Po zobaczeniu trailera
patrzyłam po kilka razy w ekran jak oniemiała. Ledwo co go poznałam, ukrytego pod tym
demonicznym makijażem i groteskowym strojem. Inna mimika, głos, chód. Kiedy film
pojawił się w telewizji po raz pierwszy byłam tak zapatrzona, że prawie spaliłam coś w
kuchni ( nie ważne ;) ) Kiedy po raz drugi pojawiały się zapowiedzi, znowu za
wyczekiwaniem usiadłam przed telewizorem. To była rola naprawdę warta Oskara. Joker
Heatha jest ciekawszy, bardziej realistyczny lepiej zagrany od Nicholsona . Po prostu
legendarny. Pamiętam jak na drugi dzień sprawdzałam wyniki z rozdania Oskarów i
byłam dumna bo kilka lat wcześniej stwierdziłam, że Heath zostanie gwiazdą. Niestety jej
blask nie miał szansy zabłysnąć w pełni. Dziś oglądałam ,,Parnasussa'' i choć film jest
dosyć nudnawy to ma fajny klimat, w który Heath też ciekawie się wpisał. Znowu przyćmil
tam innych i kiedy widziałam w ,,zastępstwie'' za niego Farella, Lawa i Deepa ( którego
cenię) to odechciało mi się dalej oglądać bo prysł czar. Jutro zamierzam obejrzeć
,, Candy'' a kiedyś inne filmy z Heathem. Sorry, że tak rozległe i tkliwie to wszytko
opisałam ale nigdy nigdzie nie dzieliłam się odczuciami na ten temat. Mogę brzmieć jak
psychofanka ale nią nie jestem tylko po prostu to niesamowite, że przez tyle lat zupełnie
przypadkowo obejrzałam z jednym aktorem tyle filmów. Niczyjej filmografii nie znałam
lepiej. Ciekawe, obłędny rycerz stał się przeciwnikiem Mrocznego rycerza.
P.S Szkoda mi bardzo córeczki Heatha bo na pewno świetnie by ją wychował. Był
cieplym, fajnym człowiekiem. Na koniec podrzucam swoje video tribute
http://www.youtube.com/watch?v=wZtxhCHllY8
Polecam Ci mimo wszystko "Tajemnicę Brokback Mountain", gdyż Heath na prawdę wypadł świetnie, był niezwykle prawdziwy i przekonujący. Ponadto film ma świetny klimat i pomimo tematyki powinien Ci się spodobać, gdyż według mnie to najbardziej wrażliwa rola Ledger'a. Ja jestem pod wrażeniem i skromnie dodam, iż to mój ulubiony film. <3
Oglądałam ten film i tez uważam, że wypadł świetnie. Uwielbiam go. To jest taki dar, że nie da się oglądać bez emocji filmów z jego udziałem. Nie pasował mi tylko ten Gyllenhaall.
Heath, swoimi rolami, wywołuje zazwyczaj skrajne emocje. Ruchy, mimika, głos - wszystko składa się na jego wspaniały talent. Jeśli chodzi o Brokeback to Gyllenhaal, według mnie, świetnie pasował do tej roli i w dwójkę stworzyli niepowtarzalny duet i dali popis swoich umiejętności. Heath zagrał twardego faceta, który mimo wszystko przeżywał chwile uniesień i wzruszeń, a Jake wcielił się w mężczyznę kruchego i bardziej uczuciowego - uważam, że ich uroda oraz styl bycia były idealnie dopasowane do wykreowanych postaci. Gdyby Jake'a i Heath'a zamienić rolami w tej produkcji - byłoby nieciekawie :)
Trudno mi to określić. Bije od niego jakaś nieszczerość. Coś takiego ma w sobie nienaturalnego. Heath nawet jak grał cynika, zamkniętego w sobie nie stracił na uroku. To było takie bezbronne jak Ennis powiedział : ,, Why won't you... Why want you just let me be, huh?'' Po prostu Jake nie pasi jakoś. Tak samo jego siostra.