Po obejrzeniu Brokeback Mountain jestem pełna uznania dla warsztatu aktorskiego tego pana! Mając w pamięci jego "rólki" (nawet jeśli główne, to bynajmniej niezbyt skomlikowane - patrz: np. Zakochana złośnica), wręcz trudno mi było uwierzyć w przemianę, jaka się w nim dokonała. Przede wszystkim dojrzałość, ale też wyczucie emocji i nastrojów odgrywanych postaci. Jednak najbardziej gratuluję mu wyrwania się z szufladki pt. aktor komediowy i wypłynięcie na pełne (filmowe) morze. Jeszcze raz brawa za kreację Ennisa Del Mara!!