tak jak w temacie... która rola bardziej przypadła Wam do gustu?:)
obie powalaja na kolana...
Moim zdaniem i jedna i druga świetna, ale chyba Magneto lepszy, taka arogancja, duma i pycha bardziej pasują do McKellena - w sensie do roli, bo bardzo go lubię.
Gandalf, bez dwóch zdań ;] Zagrał go bezbłędnie. No i bardzo wczuł się w tą postać, wystarczy wsłuchać się jak coś opowiada ;]
a mi sie podobał w kodzie da vinci- wystarczy zobaczyć sceny gdzie rozmawia z Langdonem i Sophie w swojej posiadłości albo jak go aresztują
Jak Magneto ostro przegiął z tym pomysłem aby zabić wszystkich nie-mutantów świata.
Trudno powiedzieć.Z jednej strony mamy Gandalfa postać czystą i nieskazitelną,obrońcę Gondoru,przyjaciela Frodo i czarodzieja białej magii walczącego z siłami Mordoru.Z kolej Magneto to czarny charakter i największy wróg X-menów.Nienawidzi ludzi,przebywał w niemieckich obozach zagłady(chyba Oświęcim pokazali na początku pierwszej części X-men) i co tu dużo mówić uwielbiam go właśnie za Iana.trudny wybór choć raczej stawiałbym na Gandalfa.Jednak zrobię tak:Gandalf 11/10,Magneto 10/10.
Mi bardziej przypadł jako Magneto,chociaż zgadzam się,że w obu rolach był bezbłędny.Nie wiem,jakoś postać Magneta bardziej do mnie przemawia;D
Na serio... w ramach świata 'X-Men' Magneto jest niezłą rolą. Tylko że gatunkowa konwencja jest momentami mocno tandetna i powtarzalna...
W wywiadzie Kellen mówił kiedyś, że gra właśnie króla Lira, i z całym szacunkiem, ale Gandalf jest o wiele mniej skomplikowaną postacią, niż szekspirowski Lir. Chociaż jako czarodziej jest ok.
A ja powiedziałabym, że Magneto jest o wiele bardziej krzykliwą postacią, niż Gandalf, chociaż jako komiksowy czarny charakter jest w porządku.