nagrać TAKIE GÓWNO O NICZYM JAK AVATAR? nawet nie wiem czy dobrze napisałem nazwę tego gówna a jak źle, to się nawet cieszę, bo facet który był perfekcjonistą stał się cieniem i memem dla samego siebie. A byłbym zapomniał, The Abyss także jest genialne, zwłaszcza wersja reżyserka, pomimo, że odziera troszkę z tajemnicy film to i tak jest świetna. Tyle lat...i zamiast kręcić filmy, prawdziwe filmy s-f albo adaptację, np. Stanisława Lema, to facet robi gówno bajki dla DEBILI I KRETYNEK TYPU AWATAR. Brak słów. Kto to, ogląda? jakieś niedorozwoje co się na prawdziwym kinie nie znają.
Ja z niego lubię tak naprawdę tylko i wyłącznie Aliens. Otchłań jest spoko ale to jest taka podwodna wersja Dnia w którym stanęła Ziemia. Wolę jednak oryginał z lat 50-tych. Pierwszy Avatar jest nie najgorszy ale ta historia też już gdzieś była, naprawdę dobre było w nim pierwsze 15 minut zanim się smerfy pojawiły. Terminator 1 to wymieszanie filmów w rodzaju Koszmaru z ulicy Wiązów ze science fiction. Linia fabularna Terminatora jest tak prosta, że aż prymitywna. Zawsze bardziej podobał mi się Robocop o ciekawszej fabule i świecie. Dwójka to wysokobudżetowy remake wpadający pod podszewką akcji w tanie egzaltacje spod znaku typowych, amerykańskich familjno-tandetnych bajek ( w stylu takiego choćby Forrest Gump ) gdzie banał zastępuje głębszą myśl, znak firmowy Camerona od czasu Otchłani właśnie. Wątpie, że gdyby brał się za Lema to zrobiłby to dobrze. Aliens mógłby stać się właśnie zaczątkiem jego rozważań o kosmosie ale woli trzaskać efektowne lecz płytkie hiciory w zasadzie każdy po Aliens. Dochodzę do wniosku, że Verhoeven robił fajniejsze sf od niego.