Wiadomo, niektóre Oscary rozdane przez Akademię, były totalną pomyłką(np. Zeta-Jones, Hudson), ale po prostu nie wierzę własnym oczom, że Jane Horrocks nie dostała chociażby nominacji za główną rolę w "Little Voice". Grająca jej matkę Brenda Blethyn otrzymała nominację, mimo że Jane swoją grą zniszczyła całą obsadę - nie mówię jedynie o tym, że wykonała wszystkie piosenki perfekcyjnie udając głosy i mimikę dawnych artystek, ale sposób w jaki wypowiada dialogi jest niesamowity, a mistrzostwem była jedna z końcowych scen, kiedy krzyczy na matkę.
"I never spoke up to ya, BECAUSE I COULD NEVER GET A WORD IN!!"
Blethyn była świetna, ale Horrocks to zjawisko. I proszę - w tamtym roku Oscara dostała kompletnie letnia Gwyneth Paltrow(to zabawne, bo ona miała grać LV w jednym momencie, ale to jednak postać napisana dla Horrocks).
Może i lepiej, że nie było o Jane zbyt głośno. Dzięki temu ma szansę na pozostanie jedyną w swoim rodzaju perełką. Ale z drugiej strony szkoda, bo nie gra za dużo i rzadko można się delektować się jej kunsztem(zawsze można zarzucić odcinki AbFab od nowa, ale to za mało)