a 5 lat temu na pytanie "kto jest moim ulubionym aktorem" (o ile można takie pytanie sobie zadać) odpowiedziałam: Jeff. I tak już zostało. Im starszy, tym lepszy, starzeje się z niesamowitym urokiem, a jego talent jest naprawdę pierwszej klasy!
Najlepszy film z Jeffem? Jak na razie to obstawiam jednak Lebowskiego, choć inne są również fantastyczne. Ale pierwszy film, jaki z nim widziałam i pierwszy, dzięki któremu go uwielbiam - Starman. Ach :)
Mnie tam gdzieś przemknął przy okazji nadrabiania Clinta Eastwooda i Christophera Walkena, ale bez wstrząsu, a potem również bez wstrząsu 'Dawca pamięci'. Ostatnio odkopałam DVD z 'Dawcą' i odpaliłam spontanicznie 'Big Lebowskiego'. I w tym momencie jakoś powskakiwało na swoje miejsca w głowie.
Dudeizm przyszedł przy okazji forów religioznawczych w kategorii 'religii prześmiewczych', ale po rozejrzeniu się dochodzę do wniosku, że prawdę rzeką zwolennicy, że to jednak ma ambicje na pełnowymiarową religię. To nie jest kolejny pastafarianizm, idący świadomie w religijną groteskę durszlaka na głowie, chociaż częste gadki o paleniu maryśki mogłyby prowadzić do innych wniosków.
Więc powiem tak: jak chcecie posthippisowskiego grzebania w świętych księgach Hindusów i Chińczyków, podlanego dawką religioznawstwa komparatystycznego, to idźcie do dudeistów. Jak chcecie czegoś zorientowanego bardziej na teorię ewolucji i dogmaty budowane od podstaw z przymrużeniem oka, to idźcie do pastafarian.