Dziś mija 6 lat odkąd odeszła.

Chcę się podzielić pewną ciekawostką...

Niedawno oglądałam szwedzki film "Kyss Mig" m.in. z Leną Endre i Kristerem
Henrickssonem. Stworzyły go dwie utalentowane kobiety, które znały dobrze Johannę, a
które spotkały się zimą 2007 roku, tuż po jej tragicznej śmierci, pogrążone w bólu i
smutku, tak samo jak większość osób z ekipy pracującej przy pierwszej serii
"Wallandera".
Oglądając "Kyss Mig", przyszła mi na myśl osoba Johanny (podobnie zresztą, choć z
innych powodów, gdy podziwiałam Naomi Watts w filmie "Niemożliwe"), a przy
końcowych napisach wręcz oniemiałam. Co miało dokładnie znaczyć "Tack till, Johanna
Sällström... " nie wiem, ale w "podziękowaniach" jej nazwisko występuje jako pierwsze.
Być może twórczynie "Kiss Mig" chciały w taki sposób uczcić pamięć Johanny,
chociaż "specyficzna" tematyka filmu (o miłości dwóch kobiet) podejrzewam, że nie była
jej zbyt bliska.
W każdym razie, jakoś ściskająco za serce zadziałało na mnie jej imię i nazwisko w
napisach końcowych filmu z 2011 roku.

Dziś miałaby prawie 39 lat, a w jednym z nielicznych wywiadów mówiła, że nie
spodziewała się dożyć trzydziestki. Była bardzo krucha, wrażliwa i utalentowana. I choć
tajskie tsunami, które pochłonęło tysiące istnień, nie było w stanie jej zabić, to z
pewnością dołożyło swoje do "piramidy demonów", które zadręczały jej umysł.