Tajemnicą jest dla mnie jak udało mu się stworzyć tak dobre filmy jak Breakfastclub i Home Alone. Prawdopodobnie dzieło przypadku, bo cała reszta jego dorobku to zwyczajne wymiociny.
Sceny i sytuacje w jego filmach sa po prostu okropnie napisane i to jest widoczne we wszystkim czego się tknął. Za wyjątkiem tych 2 wspomnianych wcześniej produkcji Hughes nie stworzył ani jednej ciekawej sytuacji i ani jednego dobrego dialogu.
Marna prowokacja z twojej strony John Hughes to dla mnie jeden z najlepszych reżyserów USA kina rozrywkowego młodzieżowego itd.
Wydaje mi się że nie masz poczucia humoru i pewnej wrażliwości ale to normalne w tych czasach...ale może się mylę?ja nie piszę o tym kto pisał skecze tylko o reżyserze i jego filmach które praktycznie wszystkie mi się podobały(i przecież znów tak dużo ich nie wyreżyserował)a to że były na różnym poziomie to inna sprawa dodam jeszcze że jego scenariusze były również świetne,no i szkoda gościa że zmarł.
John Hughes pokazał w filmie amerykańskim to co najlepsze wielka szkoda że już tak się nie kręci filmów.
Dla mnie dobra komedia to Dzień świstaka, albo Powrót do przyszłości. Dobry pomysł, ciekawe sytuacje, trochę śmiechu. Z kolei w takim "Dniu wolnym Ferrisa" ciężko wskazać chociaż jeden dobrze zrobiony element całości. Ogólna sztampa, nudne dialogi, idiotyczne gagi.
Jestem zaciekłym wrogiem Hughesa, bo facet jest najbardziej przecenianym rezyserem jakiego znam. Moze za wyjątkiem Nolana.
Obydwa filmy które wymieniłeś są doskonałe oczywiścię że się zgadzam to wspaniałe komedie(Powroty to zupełnie inna kategoria jakości)jednak trudno porównać do typowo młodzieżowego lekkiego Wolnego dnia Ferrisa skoro ci się nie podobał to trudno,jednak są w tym filmie świetne gagi sytuacyjne,pomyslowa scena z występem w środku miasta głównego bohatera itp.według mnie jeszcze teraz ten film ma swoich wielbicieli.
To dobra komedia jednak zupełnia inna trudno porównać do klasyków.
nie mylmy gatunków filmowych ,nie mylmy również różnych gatunkowo komedii.
Filmy Hughesa są zupełnie dla kogo innego adresowane niż filmy
Nolana to chyba oczywiste
Acha wiem dobrze czym jest prowokacja;)) twoja jak na warunki internetowe jest bardzo delikatna;)
A tak na poważnir ja po prostu jestem zdumiony że komuś mogą się nie podobać filmy Hughesa nie twierdze że to arcydzieła ale naprawdę filmy na poziomie typowo rozrywkowe ale z klasą.
bzdura totalna-mistrzem komedii i gagów nie jest ale mistrzem kina familijnego na pewno -do tego znanych i ciekawych tytułów..3 wymienione filmy to nie przypadek, polecam dorzuciłbym do tego "wujaszek Buck" , "Goście w Ameryce", "Bethoven" ," w krzywym zwierciadle..." "101 dalmatyńczyków" więc absolutnie sie nie zgadzam.
Akurat reżyser z niego całkiem dobry. Oglądając filmy do których tylko pisał scenariusze, a tych przy których miał pełnię władzy widzę wyraźną różnice. Jako reżyser w moim oczach mieszał gatunki, bawiąc się formą i dodając szczyptę humoru dla każdego czyli składniki, których w filmach - jakie zapisały się na stałe w popkulturze nie ma. Jako scenarzysta - widać, że pisał dla kasy i na zlecenia.
Stworzył, ponadczasowe tytuły kina familijnego - które naprawdę miło się ogląda i mają wszystko to co masy chciałyby ujrzeć. Ja osobiście bardzo lubię familijne kino, być może to przez to.
Ale od strony reżyserskiej nic facetowi zarzucić nie mogę.
A po obejrzeniu "Klubu winowajców" i "Ona będzie miała dziecko" to już na pewno.
Zakładając, że jako reżyser nie miał nic do powiedzenia w kwestii fabuły jako takiej, mogę się zgodzić. Z tych scenariuszy nawet Spielberg nic by nie wypocił.
"Jako scenarzysta - widać, że pisał dla kasy i na zlecenia. "
Nie zmienia to faktu, ze można dla kasy można pisać lepiej lub gorzej. A Hughes pisał bardzo źle