Jego wkład w kulturę afroamerykańską jest nieoceniony.
To on pozwolił MICHAELOWI JACKSONOWI z takim impetem zawojować MTV a potem cały świat teledyskiem/filmem pt "THRILLER"
A EDDIEGO MURPHY nie tylko wykreował. On go wręcz stworzył.
Role w
"NIEOCZEKIWANEJ ZMIANIE MIEJSC"
"KSIĘCIU W NOWYM JORKU"
"GLINIARZU Z BEVERLY HILLS"
uczyniły MURPHY'EGO absolutną megagwiazdą.
Nie byłoby to możliwe, gdyby nie udział LANDISA. Wysoki poziom tak teledysku, jak i filmów.
I pomyśleć, że Afroamerykanom pomógł zaistnieć biały reżyser. Ironia losu.
Bardzo pozytywne zaskoczenie.
Zreszta oni też mu się odwdzięczyli. Grali u niego jak z nut.
Ładną puentą tej wspólnej przygody był teledysk Jacksona
"REMEMBER THE TIME"
w którym jACKSON spotyka się z MURPHYM.
Wtedy rzeczywiście nie mieli sobie równych!
Ładne wspomnienie.
Było, minęło. Każdy z tych gości miał swoje przysłowiowe pięc minut, albo nawet nieco dłużej (zwłaszcza Michael). A jak sprawa wygląda dzisiaj? Jackson już leży w trumnie, podczas gdy nieznane są jasne przyczyny jego śmierci (ja ich przynajmniej nie znam), Murphy ponosi klęski finansowe swoimi filmami, natomiast Landisa też można wspominac z dawnych lat, bo dzisiaj nie kręci niczego interesującego. Każda kariera musi się kiedyś zakończyc.
Po co ten pesymizm.
Co to ma do filmów, które razem zrobili. Te pozostaną w pamięci na zawsze. I to się liczy.
No tak, zgadzam się, ale myślę, że bez jego pomocy obaj artyści jednak poradzili by sobie sami, nie mam co do tego zadnych wątpliwości. Z takimi talentami jak MJ i EM w końcu slawa by ich sama dopadła, a z resztą MJ już wcześniej byl bardzo znany, przeciez każdy w Ameryce miał wgląd na jego rozwój od samego początku Jacksons 5ive, wiec myślę ze Landis pomógł mu tylko na tle wizualizacji jego muzyki.
Prawdziwa ikoną jesli chodzi o reżyserów, którzy przyczynili się do rozwoju afro-kultury to jednak Spike Lee, reżyser tak czarny w swoich poglądach, ze w kazdym jego filmie widac ich kulture, w pozytywnym znaczeniu oczywiscie.