Aktor paru kiepskich filmów ... pulp fiction, grease i jest coś jeszcze ? Filmografia bardzo uboga, zero klasyków - to ma niby czynić go takim wielkim aktorem ?... Pulp fiction to ponoć jego najlepszy film - jak dla mnie porażka. Daleko mu do De Niro i Al Pacino ... - to są wielcy, wybitni aktorzy !
Nie musi być wcale prowokacją... Każdy ocenia film według własnych wartości, tak samo oceniamy aktorów... Osobiście nie zgodzę się z opinią madonny_93 bo Pulp Fiction jest ciekawy i nie wszystkim muszą się podobać filmy od Quentina Tarantino (Osobiście tylko parę wybranych lubię) czy innych.
Akurat w Pulp Fiction jest dużo motywów takich cwaniackich które osobiście lubię bo są czesto wykorzystywane w wielu grach jako ciekawostki...
Słaba?Raczej twoja odpowiedź ... ok rozumiem są gusta ..ale sądzę , że ty nawet nie jesteś w stanie mnie przekonać do tego aktora , bo nie ma czym . Ciągle tylko słyszę pulp fiction ?jeden film to za mało .... dalej tkwię w przekonaniu ,że jest słabym aktorem.
Żałuję, że nikt nie podjął się przekonania Cię do Travolty, Maddy
może wypadłby lepiej niż ja : D
Szukam usilnie negatywnych opinii, czegoś co faktycznie nie wyszło Tarantino, ale wbrew Twoim przekonaniom, bezowocnie. Ten film, mimo iż nie rangi Ojca Chrzestnego, przekonał publiczność, a nawet komisję w Cannes, może się poszczycić niemałym poczetem zebranych nagród (Oscar, Złoty Glob, BAFTA (...). Różnic w gustach nigdy nie ominiemy, ale apeluję byśmy szanowali odgórne wyróżnienia ludzi, którzy uchodzą w tej dziedzinie za profesjonalistów.
oo Natiiiii :D Dobrze wiesz, że nikt mnie do niego nie przekona ... i nie uważam , aby oceny w Cannes miały mnie ku temu skłonić ... ich decyzje i opinie nie są przecież nieomylne i wcale nie muszę się z nimi zgadzać. Nieraz zdarzało się komisji przyznającej Oscary czy komisji w Cannes nie docenić wielu wspaniałych filmów. Jeśli aktor jest dobry to musi mieć za sobą n szereg znakomitych ról, klasyków jak Pacino czy de Niro. W przypadku Travolty niestety tego nie dostrzegam .
Za bardzo myślisz stereotypami.
Chcecie niektórzy bardzo wyjść na koneserów i dlatego istnieją dla Was tylko De Niro, Pacino itd. Klasycy, wybitni - tak się utarło i koniec. Nie patrzycie obiektywnie, bo zwyczajnie nie umiecie. Bezpieczniej się uczepić klasyków.I po tym właśnie można poznać, że jednak za dużo pojęcia nie macie.
Jest w tym trochę racji. Szczególnie jeśli uwzględnimy głęboką pasję i uwielbienie względem naszych mistrzów. Ja także od czasu do czasu stykam się z problemem obiektywnej oceny aktora (nie zaliczającego się w poczet mistrzów) tudzież filmu z jego udziałem, który wywarł na mnie kapitalne wrażenie. Wówczas stoję na rozdrożach, bo cała reszta w zestawieniu z Godfather czy De Niro odgórnie musi być choćby odrobinę, ale jednak gorsza. Zmagam się z tymi stereotypami pewnie jak większość zapaleńców kina, świadectwem tego jest moja 'wyrozumiałość' dla pana Travolty i jego mniej pokaźnej filmografii. Dla mnie zasadniczym orężem jest Pulp Fiction, dlatego zwycięża. Definitely.
Owszem muszę przyznać, że w moim rankingu najlepszych aktorów De Niro i Pacino plasują się na najwyższym miejscu , co niewątpliwie kwestionuje mój obiektywizm względem tych panów. Ale czy człowiek nie ma prawa do własnego zdania?Oczywiście STARAM się nie kierować stereotypami i dawać szansę każdemu aktorowi . Jednak nie oszukujmy się. Dziś ciężko znaleźć dobrego aktora , którego kunszt i talent zrównał by się z wielkimi legendami kina. I nie uważam się za konesera , gdyż mam dopiero 17 lat i mały dorobek obejrzanych filmów na swoim koncie. Nie usiłuje dążyć do pewnej "odmienności" w kwestii gustów filmowych na tle moich rówieśników powołując się oczywiście (jak mi zarzucasz) na owe klasyki. Dlatego uważam, że to ty myślisz stereotypami.