Dla mnie zdecydowanie Wayne jest królem westernu, choć Eastwooda lubię dużo bardziej (jako aktora), to jednak sama liczba westernów w których zagrali wskazuje tylko i wyłącznie na Wayna. Trudno zliczyć jego westernowe role :)
Wayne zagrał w ponad 400 filmach lecz pierwsze jego westerny trwały po ok.50-60 minut.
Ilość filmów w jakich zagrał nie świadczy jeszcze że był najlepszy w odtwarzaniu postaci bohaterów westernu.
Miał też jednak naprawdę dobre role w westernach .
Mam na DVD kilka jego filmów z lat 30 ,to tzw.końskie opery.
Może rzeczywiście Wayne był trochę irytujący w swoich filmach zwłaszcza tych ostatnich, ale to nie zmienia faktu że królem westernu jest właśnie John Wayne, tak jak Elvis był królem Rock'n'Roll czy Pele królem futbolu. Clint Eastwood zagrał w kilkunastu westernach i w niektórych miał dobre role , ale do J.Wayne'a w tym gatunku filmu się nie umywa.
Nie wiem ,po prostu zawsze gra dobrego szlachetnego nieskazitelnego szeryfa. I te((go nienawidze najbardziej . A postacie grane przez Clinta nie są takie czarno - białe, a czasem nawet bardzo ludzkie ( przykład : Bez przebaczenia ,wyjęty spod prawa josey wales ) i można się z nimi utożsamić . Dlatego do końca będę twierdził , że to Clint jest królem Westernu , on nie szedł na ilość tyl.
o na jakość.