Tak jak większość mu zarzuca, Depp obiera jeden schemat z tą samą mimiką i gestykulacją. Szczerze go lubię, ale jednak od niedawna zauważyłem, że to bolesna prawda...Johnny w każdym filmie robi te same miny, czasem mówi tym samym stylem co w "Piratach...". Szacunek dla niego za kilka filmów, ale jego próby zrobienia czegoś nowego, np. w "Jeźdźcu Znikąd" albo "Mrocznych Cieniach" jak do tej pory wychodziły na marne. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze dostanie tego Oscara, lecz na razie po "Mortdecai'u" widać, że mu nie spieszno. To samo tyczy się jego dobrego przyjaciela, pana Burtona, któremu też coś forma podupadła od czasów "Sweeney Todda"...