Widziałam dziś tą książkę i to jest robienie czytelników w jajo. Gruba jak cholera, ma 496 stron, ale co z tego? Czcionka rozlazła, a odstępy od brzegów stron też nie małe.
Więc ktoś, zamawiając ją przez neta, jest święcie przekonany o ogromie wiadomości, a gówno prawda.
Buntownik ma 302 strony, ale patrząc na wielkość książki, a zwłaszcza na druk widzę, że jest w niej o wiele więcej do poczytania.
Czyli jeśli ktoś z Was chce kupić te nowe barachło, radzę najpierw zobaczyć ją "live", bo możecie się rozczarować.