Widziałem z nim 21 filmów, w każdym gra tak samo, więc dlaczego jest na 4 miejscu?
a to dlatego, że nastoletnie fanki klikają w 10 po obejrzeniu 2 filmów...
Wszyscy piszą że jest bardzo wszechstronny, przecież on gra tylko w filmach Burtona... W każdym
wygląda tak samo, gra tak samo, a jeśli znajdzie się w filmie innego reżysera to jest jeszcze
gorzej, bo nie może ukryć swojej twarzy za maską, makijażem itd.
Co prawda nie gra tylko u Burtona, ale z resztą się zgodzę. Kiedyś jeszcze był dobry, bardziej wszechstronny, ale teraz jest dokładnie taki sam w każdej roli - nieważne ile makijażu nałoży na twarz i jak odmienną postać powinien zagrać - to zawsze będzie Depp. Zawsze ta sama mimika, te same tiki, ta sama modulacja głosu.
Własnie kiedys był dobry wszechstronny A czemu teraz nagle mu sie odmieniło to proste bo gra tylko w filmach burtona a on wymaga od niego by był w kazdym filmie taki sam to co ma chłopaczyna zrobic :P (troche jak Z Tomem Clansy prawie w kazdej Ksiażce te same postacie :)
Zgadzam się. Bardzo lubię Depp'a i jego role, ale w większości nowszych filmów niczym już nie zaskakuje. Dawniej jeszcze była jakaś różnorodność teraz zmienia się tylko kostium i stylizacja. Miło popatrzeć, ale powoli staje się to monotonne...
Coś w tym jest, nie ważne jak bardzo byłby ucharakteryzowany i tak zawsze poznaje się go. Chociaż, jest to i dobre i nie dobre. Jego fenomen polega, że właśnie "taka sama gra wszędzie" (i oczywiście wygląd bożyszcza) jest ubóstwiana przez rzesze fanek na całym świecie. Nie przeczę, sama jestem jego wielką fanką, niemniej umiem dostrzec, że jest wielu aktorów zdolniejszych od niego, bardziej plastycznych.
Chodzi wam tylko o to, że ostatnimi czasy jest wypećkany na buźce tapetą w różnych rolach, co nie znaczy, że gra je tak samo, po prostu są to role nietuzinowe, niebanalne, ciągle ten sam schemat przez co się wydaje, że gra tak samo, ja np widzę różnicę w grze między rolą Szalonego Kapelusznika a Sweeney Toddem.
które argumentujesz tym, że w większości filmów ma wymazaną buźkę, co dla ciebie = się taka sama gra, choć zapominasz o tym, że takiego makijażu wymagają właśnie te postacie.
a czy wcześniej grał tylko laleczki ? i teraz też grał tylko laleczki a film np Wrogowie publiczni ? ;]
wrogowie publiczni byli słabi, wiesz dlaczego? bo Depp nie ma makijażu i nie potrafi grać ( TO MOJE ZDANIE )
oczywiście możesz je wyrazić, a ja mam prawo też je zanegować, rola Deppa wcale nie była aż tak zła w tym filmie.
Co więćej w Marzycielu czy Rozpustniku też nie był zbyt wymalowany a role dobre
a jak sobie inaczej wyobrażałeś Kapelusznika i dlaczeo Koszmarnie, ten film ratuje tylko on i Bohnam Carter, to tytułowa Alicja dosyć blado przy nich wypada
On nie ratuje Alicji, wyglądał kiczowato i zagrał żałosnie - grubo poniżej swoich możliwości, taka prawda, ale chyba jego psychofanom spodoba siękażda jego kreacja, nawet jak będzie gwniania.
Myślę, że Depp grał bardziej 'psychiczną' postać i była ona ciekawsza. A Alicja była trochę nudna, mętna, chociaż wcale nie zagrała źle. A że większość oglądała pewnie ten film ze względu na Burtona, to uważamy , że Depp ratuje ten film, bo on jest w typowym dla Burtona klimacie, wręcz przeciwnie do Alicji.
Co z tego, że w klimacie skoro był aż tak zły, to był po prostu bardziej przerysowany Willie Wonka gadający jak Jack Sparrow, do tego wyglądający jak pierwszy lepszy klown z cyrku. Mocną stroną Alicji były Bonham-Carter i Hathaway, niestety Depp odwalił obrzydliwą aktorską fuszerę i jak komuś się podobało to po prostu jest fanem Deppa, który nie umie ocenić niczego obiektywnie.
W tej roi rzeczywiście czasami jego gesty, ton głosu przypominał mi Piratów, co było dość irytujące. Ale klimat też jest ważny, a on mnie w ten klimat wprowadził, dzięki niemu ten film nie był tak disnejowski.
" przerysowany Willie Wonka gadający jak Jack Sparrow"? Albo nie oglądałeś dokładnie Fabryki czekolady albo nie potrafisz ocenić umiejętności aktorskich. Williego Wonkę zagrał genialnie, zupełnie inaczej niż Kapelusznika.
Czy ja piszę, że Wonka mi się nie podobał? Piszę, że Kapelusznik to popłuczyny po Wonce. Czytaj uważnie...
Ale on właśnie nie chciał, żeby Kapelusznika kojarzono z Willym, dlatego stworzył Szalonego Kapelusznika:
"Johnny Depp bał się, że jego rola będzie kojarzona z wcześniej granymi przez niego postaciami, np. Willym Wonka. W internecie przeczytał, iż w dawnych czasach kapelusznicy trafiali do zakładów dla obłąkanych dlatego, że do produkcji nakryć głowy używano szkodliwych chemikaliów, przez które mieli oni problemy psychiczne i zaczynali bełkotać. Ta informacja zainspirowała Depp'a do stworzenia postaci Szalonego Kapelusznika."
przecież ten Willy Wonka, Sparrow czy wspomniany Kapelusznik to role które można wrzucić do worka z napisem : Kino rozrywkowe dla młodszej, młodej widowni", modulacja głosu jakaś diametralna nie była tu aż tak potrzebna, skoro taka podobała się widowni docelowej, jakoś w Sweeney Toddzie inaczej brzmiał, bo tego też wymagała jego kreacja i do innej publiki film byl kierowany
Co do Alicji to sie zgodzę, zupełnie nie wiem jak można pisać, że te rolę zagrał fatalnie ( a za swoją inną od tej opinię niżej zostałam cóż zwyzywana) przecież to właśnie on z Heleną Bohnam Carter to dwie najbardziej wyraziste postaci, które się pamięta po senasie. Nie wyobrażam sobie innych aktorów w tych rolach ( Alicje mogłaby zagrać jakaś inna aktorka). Ale ta dwójka ratuje ten film.
Lubię Deppa, ale wkurzające zaczyna się robić bronienie go z każdej roli, wmawianie wszystkim, że wszędzie zagrał genialnie i nieprzyjmowanie żadnych, nawet mocnych, argumentów. Jest dobry, ale nie najlepszy i czasem trzeba po prostu przyznać, że Twój idol z jakiejś roli się nie wywiązał.
no ale wyżej przyznałaś, że w Alicji nie był słaby czyż nie ? no właśnie,ja niżej za taka sama opinię dostałam wyzwiskami. Oczywiście, że miał role naprawde złe mi sie nie podobal kompletnie w Żonie astronauty, nie pasowal do tej roli np. tak samo w filmie Nick of time, rola taka o sobie, choc film lubie.
Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić czy był słaby czy dobry. Zachował pewne maniery np. z Piratów Podobały mi się jednak co niektóre momenty, w którym naprawdę wydawał mi się naprawdę szalony . I dodajmy do tego klimat, który tworzy, chociaż nie jest to zasługa wyłącznie jego (charakteryzacja). Zagrał po prostu przeciętnie, nie na Oskara, nie na Malinę.
No ale z wyżej twoich komentarzy wynika iz bronisz jego roli jakoby nie była taka słaba czy też bardzo przeciętna. Oczywiście, że zachował tę manierę, bo te role właśnie tak były napisane i w sumie taka była specyfika tych ról, ( to samo zarzuca się Waltzowi że zagrał identycznie Lande i Schultza, choć nie bierzę sie pod uwage pewnych charakterologicznych cech postaci ujętych w scenariuszu które je po prostu zbliżały), na pewno też stosował się do wskazówek Burtona. Charakteryzacja budowała klimat ? dla mnie ta charakteryzacja była taka sobie, już bardziej charakteryzacja Carterowej i Hathaway mi się podobała. No ale jednak wyżej przyznałaś, że to on i Bohnam Carter ratują ten film.
Bronię jego roli, bo nie uważam jej za kompletny kicz jak to BBRodriguez pisał. Aktorsko zagrał przeciętnie, ale samego bohatera w miarę lubię i dla tego myślę, że on buduje klimat razem z Heleną i z kotem z Cheshire, bo tylko one są typowo burtonowskie. Natomiast całkowicie film psują Biała królowa i Alicja, które są strasznie bajkowe i dziecinne. Szczerze powiedziawszy, to w tej sytuacji wolałabym, żeby królowa Kier zwyciężyła :)
Charakteryzacja była dobrze dopasowana do charakteru, który grał Depp, ale szczególnie cenię oczy jakie mu zrobili, bo dodały mu mnóstwo charakteru.
Do Waltza niestety się nie mogę odnieść, bo nie widziałam jeszcze Django.
Ja też tego nie uważam za kicz, ani za jakąś strasznie słabą rolę, nie widzę spośród tylu aktorów aby mógł wcielił sie ktoś w rolę Kapelusznika. Kapelusznik Deppa był własnie takim pozytywnym wariatem, z deka wyjęty z wyobraźni Alicji, taniec frygi - drygi, idealnie oddał całość ekscentryczności tej postaci, co potem Alicja miała wykorzystać tym "tańcem wolności" w scenie gdy przygaduje gościom, ale to Wasikowskiej troche nie wyszlo w moim odczuciu.
No i właśnie Depp to wszystko pokazał, przypomina się komuś Sparrow czy Wonka, ale gdyby się zastanowić nad tymi postaciami to czy one też nie są takimi ekscentrykami i pozytywnymi wariatami - no wg mnie właśnie są i dlatego może sie tu powtarzać pewien schemat , ale nie jest jego wina, że taka po prostu jest ta postać. Zagrał ja tak, że sie pamiętało po seansie, no przynajmniej bardziej niz tytułową Alicję.
Cała charakteryzacjai zdjęcia filmu, były wpasowane w klimat bajkowy, świat dziecięcej wyobraźni, więc trudno tu odejść od "dziecinności".
A Django warto obejrzeć.
Oczywiście, że wielu aktorów mogłoby wcielić się w tą rolę, bo nie jest ona jakoś strasznie trudna. Natomiast ten taniec był moim zdaniem idiotyczny, prawie żałosny. Mogliby to sobie już odpuścić.
Sparrow jest raczej wiecznie pijanym piratem z ciekawą charakteryzacją, a Willy Wonka jest ekscentrykiem, ale na pewno nie pozytywnym. A Szalony kapelusznik jest jakąś dziwną mieszanką pierwszego z innymi kolorami stroju i z bardziej ekscentrycznym charakterem. Ale ogólne wrażenie jest w porządku i gdyby nie maniery zachowane z Piratów rola byłaby świetna.
O Białej królowej i Alicji nie wspomniałam o bajkowych strojach, miałam na myśli ich grę i role, które były niesamowicie mętne, nudne i przewidywalne.
Django nie warto obejrzeć. Django TRZEBA obejrzeć i nie ma innej opcji. Ale do tej pory nie znalazłam na to czasu.
Tu nie chodzi o trudność, ale o specyfikę roli, a aktualnie nie ma na horyzoncie aż tylu kandydatów którzy wcielają się w podobne postacie. Nie mogli sobie odpuścić tańca, gdyż o tym ciągle wspominał kot z Cheshire, że chciałby zobaczyć ten taniec ale Kapelusznik go zatańczy dopiero jak nastanie chwarny dzień, co zresztą się stało i zatańczył, jedyną częścią która popsuła tę scene była muzyka w typie disco , która popsuła cały efekt.
Tylko, że Sparrow jak na pirata jest dosyć ekscentryczny, Wonka jak na kogoś kto ma fabryke ( tak samo) no i jest raczej pozytywny bo w sumie jest go żal, a Kapelusznik to już ekscentryczność sama w sobie. Więc wspólnym mianownikiem tych rół są : ekscentryczność, nietuzinkowość, groteska ( z przerysowaniem). Dlatego powiela się ten sam schemat.
Biała królowa musiała się różnić znacząco od królowej kier, nie tylko w wyglądzie ale i w zachowaniu, biała królowa robiła fajne miny jak jej się na wymioty zbierało, dodatkowo ją się bardziej pamięta niż Alicję, z którą Wasikowska tylko w apru scenach sobie jako tako poradziła, ale to nie wystarczy.
I warto obejrzeć i trzeba obejrzeć.
Kiczowato ? to trzeba było winić za to charakteryzatorów a nie jego, jest róznica między wyglądem a sposobem gry, ja nie wyobrażam sobie kogoś innego w roli Szalonego kapelusznika, ale znam wiele kandydatek które lepiej by wypadły w roli Alicji.
Przecież o sposobie gry też pisałem, napisałem, cytuję, 'zagrał żałośnie'. Depp ostatnio gra przeciętnia a czasami źle, czego przykładem jest Alicja, która po prostu była sposobem na uzyskanie przez Burtona zgody Disneya na realizację Frankenweenie. Depp zagrałby kapelusznika dobrze gdyby nie to, że chyba się wypalił.