Czasem wracam do filmów, w których grał Jonathan – "To" z 1990 roku wciąż pozostaje jednym z moich ulubionych horrorów. Ostatnio obejrzałam też dokument jego koleżanki z planu, *90s Kid*. Widać, że tworzyli zżytą paczkę, czerpali z życia pełnymi garściami – choć dla niektórych ta intensywność zakończyła się tragicznie. Pojawiły się trudne tematy: molestowanie, alkoholizm, presja.
Wspominała, że Jonathan do niej dzwonił i powtarzał, że jest zmęczony. To boli – miał tyle talentu, był przystojnym, dobrym chłopakiem, a jednak wyraźnie nie radził sobie z uzależnieniem.
Do dziś nie mogę zrozumieć tej sytuacji z "Gwiezdnymi Wojnami", kiedy reżyser usunął wszystkie sceny z jego udziałem, nawet go o tym nie informując. Musiało to być dla niego ciosem. Szkoda go