kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy to zwątpiłam, bo chociaż nie pod względem urody ale raczej jakiegoś takiego dziwnego stylu pomyślałam o nim jako o kopii DiCaprio i się załamałam - nie cierpię tego lalusia! on zepsuł mi Titanica, z resztą Winslet nie była mu dłużna, taką obsadę dobrali, że tylko siąść i płakać! później jednak oglądnęłam Pearl Harbor i się zakochałam, może nie tak w samym aktorze, co w jego oczach... oczy to niezaprzeczalnie największy atut urody tego młodego aktora, ma on jednak drobną skazę na swojej chłopięcej twarzy, no, ale nie czepiajmy się, nikt nie jest doskonały. Hartnett po Pearl Harbor dłołączył do grupy moich ulubionych aktorów a naprawdę jest ich niewielu...
no właśnie, ciekawe kto z tych dwóch znakomitych aktorów młodego pokolenia (choć Leo już chyba nie..30-echa mu walnęła), wyraziciele ducha czasu, jest lepszym aktorem; myślę że Josh, nawet jest bardziej przystojny od Leo...