Na pewno o niej samej sporo mówi fakt, że od pewnego momentu zaczęła podpisywać się jako Kelsey Asbille, a nie Kelsey Chow. To drugie zdradzało jej chińskie korzenie a ona chciała się od tego w kontekście branży filmowej odciąć.
Co gorsza, w pewnym momencie zaczęła twierdzić, że ma korzenie czirokeskie, szczególnie przy okazji udziału w serialu Yellowstone, gdzie grała Indiankę. Ta młoda pani nie zorientowała się uprzednio, że akurat Czirokezi (najliczniejszy naród indiański w USA) prowadzą archiwa i rejestrują wszystkich członków plemienia. Gdy wystosowali oświadczenie, że ta osoba nie figuruje w ich wykazach osób należących do narodu Czirokezów albo mających z nim związek, to dziewczyna stwierdziła, że czuje się "wielorasowa".
Cóż, spotkałem w swoim życiu wiele pań, które dla osiągnięcia korzyści gotowe byłyby zrobić... dużo, kosztem zasad etycznych i moralnych, które przecież wymyślili mężczyźni, więc dlaczego niby kobiety miałyby się na to oglądać... Oszustwa czy konfabulacje w systemie wartości wielu kobiet nie są uznawane za grzechy, szczególnie jeśli można w ten sposób coś zyskać...