Ja sądzę, że wygra Plummer. Tak, czy owak raczej nie Branagh. Będzie piąta nominacja do Oscara i znowu bez sukcesu. :(
kurcze, ale chyba nie ma innego czlowieka na ziemi, ktory pasowalby do zagrania oliviera bardziej niz branagh.
Niby tak, ale co to ma do tego, czy wygra, czy nie? :P Jutro pewnie się wybiorę na "Mój tydzień..." - i Branagha ocenię. :P
nic, tak tylko mowie... ja tez... jestem troche uziemiony i wolalbym isc na "roze", ale godzinowo bardziej mi pasuje "marilyn"; ciezki wybor :]
Haha, ja chcę iść na "Marilyn", "Różę", "Rzeź", "Zupełnie inny weekend", "Moją łódź podwodną" i "Muppety" - wybór jeszcze trudniejszy. :/ Bo przez sesję mam lekkie zaległości. :(
No i jest Branagh dobry, nawet bardzo, ale ja to bym dał Oscara Nolte'emu w tym roku (za nim Plummer ex aequo z Branaghiem, potem Hill; roli von Sydowa jeszcze nie widziałem).
"kurcze, ale chyba nie ma innego czlowieka na ziemi, ktory pasowalby do zagrania oliviera bardziej niz branagh"
Nie wiem, czy jest to prawda, ale R. Fiennes miał wcielić się w Oliviera, ale odrzucił taką możliwość na rzecz wyreżyserowania "Coriolanusa". Dobrze zrobił, ponieważ nie przypomina Oliviera aż tak mocno. Natomiast Branagh bardzo przypomina.
Branagh przypomina Oliviera? Ależ skąd! Jak juz niżej napisalm jest bardziej przysadzisty, nie ma jego ostrych rysów, mocno zarysowanej szczeki. Juz raczej R. Fiennes byłby fizjonomicznie blizszy pierwowzorowi... Swoją droga, naprawde ciekawe jakby zagrał, chciałym zobaczyć kiedyś jak mierzy sie z ta postacią...
A Branagh sobie aktorsko poradził, własnie bez charakteryzacji, poprzez czyste aktorstwo. Olivier w podobnej sytuacji pewnie by sobie przykleił sztuczny nochal, by bardziej sie upodobnić do granej przez siebie postaci ( jak np. w "Spartakusie"), Branagh zrezygnował z mocniejszej ingerencji.
Wygra tego Oscara. Bez dwóch zdań. Odtworzyć rolę najwybitniejszego aktora w historii, do tego w trakcie gry... niemożliwe. A jednak! Życzę mu tego z całego serca.
Był genialny! Doskonały! Zdeklasował główną bohaterkę! Jego akcent a'la sir Lawrence Olivier to majsterszryk!
Musi dostać tego Oscara, każdy inny werdykt byłby hańbą!
Zastanawiałem sie jak sobie poradzi z tą rolą. Przeciez on musiał znać osobiście Laurence Oliviera, to był gigant brytyjskiego teatru. A na pewno zna ludzi którzy go dobrze znali. Zyje przecież zona Oliviera J. Plowright - aktywna do dziś aktorka.
Branagh nie ma warunków Oliviera, jest bardziej przysadzisty, twarz okrągła.
Charakteryzacja była raczej minimalna, Branagh poradził sobie poprzez swój kunszt aktorski. Od pierwszych scen, w sposobie poruszania sie - bardzo charakterystycznym u Oliviera, w manierycznych gestach....w sposobie mówienia - choć nie udalo mu sie rzecz jasna idealnie skopiować tembru głosu, tutaj jedynym i niepokonanym mistrzem jest, m. zd., Anthony Hopkins.
Ciekawe doświadczenie oglądać sylwetkę dobrze znanego sobie aktora (Olivier) w aktorskiej interpretacji (Branagh), w dobrze znanej sobie historii tworzenia filmu "Książe i aktoreczka"- bo Olivier dokładnie opisał koleje tego filmu w swojej autobiografii . Ha, ha!