Uroda - de gustibus. Jak dla mnie ani typ hollywoodzkiej piękności jak Jolie czy Zeta-Jones, ani magnetycznej urody jak Winslet czy Aniston ani plastycznej jak to ktoś określił kiedyś Keirę Knightly.
Taka typowa dziołcha, która jest po prostu mdła. I podobnie jej gra aktorska. Kilka filmów z nią i zawsze ta sama maniera i ten sam wyraz twarzy. Nawet w zdjęciach Google pod jej nazwiskiem ciagle ta sama mina. Jeśli to ma mieć efekt aury tajemniczości to postawiłabym ją na tej samej półce co Taylor Swift. Dużo szumu o nic