Jedna z moich ulubionych scen ze wszystkich filmów jakie obejrzałem. Zastanawiam się czy robił ją on czy jakiś podstawiony statysta. Generalnie szkoda ,że aktor jest raczej mało znany jak na swoje umiejętności.
Co do sztuczki, to robił ją pewnie sam, pewnie gumowym nożem albo czymś równie bezpiecznym, a taśmę filmową przyśpieszono, bo nikt by nie był w stanie tak się sprężać ;) Na pewno trik filmowy. Można by poszukać na forach, zwłaszcza zagranicznych - scena na tyle charakterystyczna, że może być gdzieś opisany sposób jej wykonania.
Co do aktora, to dobry, ale specyficzny, dlatego ciężko było zrobić mu wielką karierę. Na pewno i tak zapisał się w historii kina postacią Bishopa, a to bardzo dobra postać :)
Ciekawostka, że zagrał też w Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia... zdaje się że jedynie jednoujęciową postać statysty, choć na samym filmwebie jego rola opisana jest jako `Robert`.