Nie mówię że jest złym aktorem, ale do tej roli totalnie się nie nadaje. Andy Whitfield grał świetnie, a jego postać nie okazywała prawie emocji. Czasem pojawiały się łzy wściekłości, ale to musiało stać się coś strasznego. A Liam rzuca emocjami na prawo i lewo. Super, gdyby to był film romantyczny, ale skoro producent bardzo odważnie postanowił zrobić serial z ciężkiego tematu, i ukazał wiele brutalności tamtych czasów, to wrzucenie tego "misia-przytulaska" do głównej roli jest strzałem w kolano. Oglądam dalej, bo reszta aktorów jest świetna, a temat unikatowy, ale w każdej scenie z nim zastanawiam się kto mógł wpaść na tak poroniony pomysł.
Na pomysł wpadł sam Andy... Już się nie dowiemy dlaczego.
Poza naprawdę złą mimiką, u Liama irytowała mnie barwa głosu i wymowa. Słuchanie go naprawdę stanowiło przykre doświadczenie.
Też mi nie pasował do roli Spartakusa taki mięczak miałem wrażenie że każdy z towarzyszy dokopał by mu bez problemu zero charyzmy jaką miał poprzednik a szkoda bo pierwsze dwie serie były super