Chris Rock rzeczywiście jako słownikowy murzyn daje radę, ale Jimmy Carr nie do zdetronizowania :)
Tje, jego występ podczas ostatnich Oskarów to był jeden z zabawniejszych występów, jakie widziałem w tym roku. Oby go zatrudnili na prowadzącego w przyszłym roku.
Osobiście uważam, że królem jest Jim Jefferies, popłakałem się ze śmiechu kilka razy w trakcie jednego standupu :D
Odkopuje po 5 latach, bo co mi tam. Jefferies u mnie jest na drugim miejscu, za Louisem. Jego nowsze speciale są już nieco bardziej na siłe i troszkę brakuje im pazura. Do tej dwójki dorzucę jeszcze Dave'a Chapelle i Daniela Slossa. Ten ostatni jest mniej znany ale warto dać mu szansę. Ma ten element Louiego - trzeźwe, nieco mroczne spojrzenie na świat i dostrzeganie w tym absurdu i humoru.