Nie kumam tego.
Najpierw znakomity, pomysłowy, klimatyczny i znakomicie zrobiony "Solomon 'Kane", a potem w "Silent Hillu" dobił do poziomu Uwe Bolla demolując bardzo wysoką klasę pierwszej części.
Co go zjadło? Trema? Brak weny? Autor jednego filmu? Wredni producenci?
Koszmarny spadek formy. Szkoda!
Akurat na długo przed średnim :P "Solomonem Kanem" Basset zrobił intrygujący horrorek - "Dolina cieni". Nic nadzwyczajnego, fabularnie może i ciut rozczarowujący ale jaki to miało klimat.
Mam bardzo podobne odczucia. Najpierw widziałem jego "Deathwatch" i nawet mi się spodobał, potem "Solomon Kane" który trafił w 90% w moje filmowe gusta a potem "Silent Hill", którego nie dałem rady obejrzeć do końca... Kasa zawróciła w głowie? Czy może producenci za bardzo udzielali się w produkcji filmu i nie pozwolili reżyserowi do końca zrealizować jego wizji? Tego niestety nigdy się nie dowiemy.