Jedna z Najbardziej Niedocenionych Aktorek w historii kina. Aktorstwo całkowicie instynktowne, ale pełne niuansów i podtekstów. Szkoda, że zagrała tak niewiele ról na miarę swego talentu, który nie miał szans w pełni się rozwinąć. Ale cieszmy się z tego co zostało: "Pół żartem, pół serio" nie sposób wyobrazić sobie bez Monroe, jej rola w "Skłóconych z życiem" wyprzedziła hollywoodzką epokę i może dlatego w pełni można ją docenić dzisiaj. Porywająca epizodyczna rola w "Aswaltowej dżungli", wzruszająca w "Bus Stop", zjawiskowa w "Słomianym wdowcu". Jest co najmniej kilka powodów, by chociaż blisko pół wieku od jej śmierci nagrodzono ją Oscarem za wkład do historii kina.
Bo niespójna osobowość to duży potencjał do Stanisławskiego, tylko Marilyn to zaprzepaściła. Zdjęcia były o 10., a ona potrafiła się zjawić o 16. albo były sytuacje, gdzie jedną kwestię powtarzała 70 razy. Jako ocenę aktorki, to też powinno się brać pod uwagę. Oscara dostałaby może i za życia, ale AFI nie brało jej na poważnie ze względu na wizerunek, czym też zwaliła sprawę.
A co to ma znaczenie o ktorej przychodzila? Byla wielką gwiazdą, a, za przeproszeniem, psim obowiązkiem wytwórni ( a i rezyserow), która na niej przez lata zarabiała krocie, było stworzenie aktorce maksymalnego komfortu pracy i bezpieczenstwa. Widocznie tak się nie działo - to osobny temat. Czy zaprzepaścila? Nie wiem, a Ty skąd wiesz? Monroe nie grala rol w ktorych ta metoda tak naprawde mogla znalesc zastosowanie..Ale i tak postęp między "Mężczyzni wolą blondynki", a "Bus Stop" był ogromny.
Komfort pracy miała jak każdy inny aktor, a nawet lepszy, bo to inni czekali na nią po 8 godzin. Zastosowała Metodę w kilku filmach i świetnie jej to wyszło. Gdyby żyła dłużej, miałaby lepszą filmografię. Nie kilka dramatów, a kilkanaście.
Niekoniecznie. Na komfort pracy składa się też gaża, a, jak powszechnie już wiadomo, Fox, nawet jak na ówczesne warunki, dyktował jej marne warunki także finansowe. Nie ma tak "jak każdy inny aktor". Może w Polsce, moze teraz w branzy, ale mowimy o Hollywood lat 50. Monroe miała konstrukcję psychiczną jaką miała i powinna mieć odpowiednie warunki pracu, bo to ona przynosiła wytworni gigantyczne zyski (jezlie już przyjąć tak do bolu namacalną perspektywę),a nie "inni aktorzy" na planie. Wiele wyjaśnia film dokumentalny dotyczący jej ostatniego, przerwanego projektu fimowego. Fox narzucił reżysera z którym Monroe była skonfliktowana i który, jak dziś wiadomo, ostatecznie pogrzebal tak błyskotliwie się zapowiadającą ostatnią komediową rolę MM. Gdyby siły były równe, kryteria przejrzyste, partnerskie relacje między gwiazdą a wytwórnią można wtedy oceniać zachowanie aktora tak czy owak. Ale tu nie było partnerstwa dlatego jestem w stanie zrozumieć "kaprysy" miotającego się, rozpaczliwie walczącego o swoją godność wyzyskiwanego przez molocha aktora...
Jeśli chodzi o metodę Stanisławskiego i Actors Studio. Ja nie przeceniam ich roli w karierze Monroe. Zrobiła olśniewające role w dość średnich filmach (Proszę nie pukać, Niagara) zanim chyba zaczęła przygodę z actors studio. Najbardziej ewidentny i bezpośredni wplyw tej metody widzę w "Przystanku autobusowym". Hollywood znalazł zresztą kolejny sposób, by ją upokorzyć przyznając oscarową nominację przeciętnemu partnerowi o którym potem słuch zaginął. Pózniejsze role to byly raczej odpryski z metody, inspiracja, ale trudno to określić "wykorzystaniem metody". Takie mam odczucie, ale może się nie znam.
Żeby korzystać z Metody, wcale nie trzeba się jej uczyć. Niektórzy aktorzy grają nią instynktownie i tak było na początku z Marilyn, zwłaszcza, że miała potencjał. Co do gaży, to faktycznie była śmieszna.
ha ha ha żebyś ty siebie oceniała tak surowo jak oceniasz innych,a co do tego,ze MM nie została doceniona jako aktorka ,zgadzam się
hehe jak zwykle,gdy ktoś ci powie do słuchu. Twoje komentarze na temat MM i nie tylko są tak denne i żenujące,jak serial,z którego zapożyczyłaś swój login.Widać,że jesteś jego wielką fanką ,jak i żałosnych intryg oraz szukasz tanich sensacji Pewnie zaraz będziesz gadać,że fani są zaślepieni i nie przyjmują faktów,ale teraz można napisać i powiedzieć wszystko o każdym,zwłaszcza za kasę,więc te twoje rzekome fakty o ciemnej stronie MM też mogą być wytrzaśnięte z d..py A nawet jeśli,to nic ci do tego ,i tak nie obalisz legendy .Nie znałas MM i nie wiesz, jakie motywy nią kierowały,może miala swoje powody by postąpić w taki,a nie inny sposób i w moich oczach to ją usprawiedliwia,bo nie mam tak zatrutego wlasnego sumienia,by szukac winy w innych
MM zawaliła sprawę swym wizerunkiem?To nie ona nawaliła,tylko AFI.Widac tutaj brak kompetencji AFI,skoro oceniali aktora po jego prywatnym życiu i wizerunku,a nie talencie i grze.
MM miala zaburzenia psychicznie i to ją w pelni usprawiedliwia w jej niesubordynacji:p