Marilyn Monroe

Norma Jeane Mortenson

8,4
8 337 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Marilyn Monroe
homo_sapiens

Co konkretnie masz na myśli?

Psychodrama

Aktorzy potrafią być naturalni przed kamerą. Ona tego nie potrafiła, przybierała pozy podczas byle wywiadu. Miała tak wielką urodę i szkoda, że nie możemy zobaczyć jej w pełni.

homo_sapiens

Wielu aktorów przybiera pozy, w pełni to rozumiem - to pozwala im stworzyć dystans między sobą a współrozmówcą, który częściej czyha na jakieś potknięcia niż liczy na koleżeńską rozmowę, poza tym każda poza daje ułudę niedostępności i prywatności. Trzeba wziąć pod uwagę jakie zainteresowanie i wręcz niezdrową histerię budziła osoba Marilyn, dla niej poza była linią obrony przed wścibstwem mediów...

W pierwszych filmach (m.in. "Uprzejmie informujemy, że nie są już państwo małżeństwem" czy "Pobierzmy się") Marilyn faktycznie wydawała się spięta i mało naturalna, ale w "Proszę nie pukać" czy "Niagarze" zagrała fenomenalnie, nie wiem czemu wytwórnia uparcie dążyła do obsadzania jej w przesłodzonych rolach, bo moim zdaniem w dramatach była rewelacyjna! Mam wrażenie, że od występu w "Słomianym wdowcu" aż do końca kariery nie zaliczyła ani jednej słabej roli, w każdym filmie była fenomenalna - odnalazła wtedy determinacje by zerwać z wizerunkiem blond piękności, mieć wpływ na dobór ról... Jej kariera mogła się świetnie potoczyć, bo w "Skłóconych z życiem" była doskonała, jej kreacja jest bardzo dojrzała, bliska sposobowi przedstawienia postaci w europejskich produkcjach, daleka od amerykańskich manier - minek i geścików, które serwowały wtedy niemal wszystkie hollywoodzkie aktorki.

madz20

"...w "Skłóconych z życiem" była doskonała, jej kreacja jest bardzo dojrzała, bliska sposobowi przedstawienia postaci w europejskich produkcjach, daleka od amerykańskich manier"

Mimo najszczerszych chęci nie jestem w stanie się z tym zgodzić. Uważam, że Marilyn była bardzo teatralna we wszystkim co zagrała. Nie nadawała się do ról dramatycznych. O ile w komediach jej gesty i sposób wypowiadania kwestii można traktować z przymróżeniem oka, jako zabawę, kokieterię, to w dramatach stawała się karykaturą granej postaci. Mam do niej sympatię mimo opinii jaką wyrażam i tylko tyle mogę powiedzieć. Myślę, że bardzo chciała być wszechstronną aktorką.

homo_sapiens

Myślę, że w latach 50-tych a nawet 60-tych wiele hollywoodzkich aktorek grało teatralnie.
Np.:
Grace Kelly w "Wyższych sferach" czy "Mogambo",
Audrey Hepburn w "Śniadaniu u Tiffany'ego",
Deborah Kerr w "Niezapomnianym romansie"
również miały problem z naturalnym i prostym wyrażeniem emocji, wszystkie gesty były wystudiowane - być może nadawały ton scenie ale nie wyglądały przekonująco.
Do dziś megagwiazda Maryl Streep zdaje mi się być w wielu rolach właśnie taka teatralna, powściągliwa i "pilnująca się" - dziś zapewne nazywa się to świadomym kreowaniem roli.
Dla jednych to wada dla innych zaleta...
Bez wątpienie masz rację, że Marilyn chciała być wszechstronna w moim odczuciu jej problemy psychiczne, natręctwa i dziwne religijne zwyczaje, w duchu których była wychowana czyniły te ambicje niezdrowymi, uciążliwymi i niemożliwymi do osiągnięcia... Wszystko przeradzało się w obsesje.

madz20

Streep jest teatralna, też to widzę. Nie lubię dążenia do ideału, nie rozumiem jak można odzierać człowieka z piękna i bać się wad, nieporadności i jeszcze windować to na piedestał. Szczególnie role kobiece powinny obfitować w nieskrępowane emocje. Niech to będzie "nie tak jak trzeba", dzikie, żałosne. Moje wołanie jest na puszczy, to kwestia kulturowa. Gadam sobie.

homo_sapiens

Takie są już prawidła amerykańskiego kina - wszystko na bogato - zamiast smutku zaraz histeria, zamiast uśmiechu pokazywanie całego uzębienia.
Też wolę aktorstwo nieprzesadzone, subtelne bo prowadzi ono do zapominania się widza... Nie ma się wrażenia, że ogląda się film a uczestniczy się w jakichś zdarzeniach.

homo_sapiens

Pewnie miało to też związek z tym, że się jąkała.

użytkownik usunięty
homo_sapiens

nie przemawiała do mnie nigdy ani jako aktorka, ani tym bardziej jako człowiek....

czy udawała ? większość osób coś/ kogoś udaje...

ładna, być może piękna, ale pusta w środku( wewnętrznie)

polecam o niej doczytać zamiast lecieć stereotypami i utartym w mediach wizerunkiem ślicznej, pustej dziewczynki

użytkownik usunięty
blek

czytało się, czytało i to co przeczytało nie poprawiło jej obrazu,

użytkownik usunięty

hehe bo malo rzetelne informacje czytalas ,pewnie z jakichs tabloidow lub pseudobiografie o ktorych kazdy,kto jest glebiej w temacie wie,ze nie sa wiarygodnym zrodlem informacji MM jest kreowana w nich wlasnie na pusta ,wszystkie one trzymaja sie stereotypu glupiej blondynkiWystarczy przeczytac Fragmenty,osobiste dzienniki MM by przekonac sie,ze ze byla wrazliwym i dobrym czlowiekiem,choc nieszczesliwym Co do jej aborcji prawda jest taka,ze sekcja zwlok i jej osobisty ginekolog zaprzeczaja,aby je kiedykolwiek miala Chorowala na rzadka chorobe macicy juz jako nastolatka, a ta choroba uniemozliwiala jej donoszenie ciazy,po co wiec mialaby usuwac,skoro wszystko zrobiloby sie samo Ona miala tylko naturalne poronienia Brak dziecka byl jej najwiekszym zrodlem cierpienia Zawsze lubila dzieci Liczne aborcje to najgorsze oszczerstwo na jej temat

użytkownik usunięty

w tym wypadku jak niżej, bo już raz ci odpowiedziałam. Napisałam już wyżej , że sporo o niej czytałam, nawet zapiski jej samej. Tak więc podtzrmuję nadal to o czym wyżej wspomniałam.

Życzę każdemu, żeby był tak pusty jak Monroe od razu świat byłby ciekawszy i piękniejszy!

użytkownik usunięty
madz20

pozwolę sobie się z tym nie zgodzić.

ps. na pewno byłoby więcej aborcji.

Poproszę o jakieś konkrety...

użytkownik usunięty
madz20

już jeden jest zawarty wyżej.

To bardzo niepewne co piszesz. Monroe nigdy otwarcie tego nie potwierdziła, jej lekarze również nie, protokół sekcyjny zarówno. Poza tym choroba, na którą cierpiała ogranicza a niemal uniemożliwia zajście w ciąże (endometrioza). Monroe miała bulimię, ciągłe wahania wagi, spowodowane nie tylko zaburzeniami odchudzania ale także urojonymi ciążami - była ponoć kilkanaście razy w ciąży urojonej - co może powodować podejrzenia o aborcję..

użytkownik usunięty
madz20

a ponadto zwierzyła się o tym swoim przyjaciołom, a nie mogła przecież bardziej tego potwierdzić bo te zabiegi wtedy były dosyć nielegalne

Zresztą całe jej życie, pokazuje jak kobieta może upaść w pogoni za sławą, za facetami i nieumiejętnością pogodzenia się z upływającym czasem.

W wielu stanach USA aborcja jest legalna więc dlaczego miałaby tego nie zrobić? Do zabiegu aborcji przyznało się bardzo wiele aktorek w tym Brigitte Bardot, Romy Schneider i Catherine Deneuve. Im też zarzucisz upadek?
To są wybory kobiet, wybory na pewno nie łatwe i każda, która takiego wyboru dokonała nie musi się korzyć przed ludzkością tylko zmagać się z własnym sumieniem.
Wszyscy masowo nad tym utyskują, radząc by oddawać dzieci do adopcji, ale czy znasz wiele rodzin, które adoptowały dzieci, czy sama byłabyś skłonna wziąć na siebie odpowiedzialność za cudze dziecko, które zapewne jak dorośnie będzie dążyć do odnalezienia biologicznych rodziców?

Monroe miała bardzo ciężkie dzieciństwo, właściwie go nie miała - matka i babka cierpiały na schizofrenię, nie znała własnego ojca, była w 14 rodzinach zastępczych, domu dziecka, była molestowana, zastraszana, pomiatano ją, w wieku 16 lat wyszła za mąż bynajmniej nie z miłości...
Ludzie po takich przeżyciach nie posiadają ani pewności siebie ani poczucia własnej wartości, bez tego nie sposób sprawnie funkcjonować emocjonalnie, tworzyć trwałe i szczęśliwe związki, życie z takim defektem emocjonalnym często prowadzi do socjopatii.
Nie dziwię się jej, że goniła za sławę - po wielu latach bycia nikim chciała coś osiągnąć.
Jej związku nie były szczęśliwe, ale jak wiadomo często wina leży po środku - Di Maggio ją bił, uważał za własność, Miller wisiał na jej kieszeni - przestał pracować gdy tylko się pobrali, nie miała w nim oparcia... Nieszczęście w małżeństwie pchało ją w romanse m.in. z Sinatrą czy J.F.K.
A czy nie umiała radzić sobie z upływem czasu? Nie sądzę, na pewno nie gorzej niż inne kobiety... Każda chce jak najdłużej zachować młodość.. No chyba, że sugerujesz, że na tym tle popełniła samobójstwo, ale to już absurd...
Na pewno nie była to osoba krystalicznie czysta, ale nie była też potworem.
Miała na prawdę ciężkie życie, którego nie sposób zazdrościć...

użytkownik usunięty
madz20

Ale na pewno aborcja nie była rozwiązaniem, piszę, że wtedy(!) o aborcji raczej nie mówiło się głośno właśnie z tych względów o których wyżej wspomniałam.
Zabicie dziecka , a potem żałowanie i chęć posiadania potem potomstwa no to sorry, ale takie coś to mi się nie podoba.

Znam jej biografię, naprawdę nie trzeba mnie uświadamiać.Audrey Hepburn miała jeszcze gorzej w dzieciństwie, ale była dobrym człowiekiem - przede wszystkim, wiele osób ją po prostu kochało, za to, że była tak wrażliwą i tak skromną osobą i jakoś masy operacji plastycznych ( nie to co właśnie Monroe) to nie miała.


Więc tutaj wybielanie jej poprzez to , że miała takie czy takie życie, do mnie nie przemawia, bo są aktorzy , którzy mieli jeszcze ciężej niż ona ale jakoś podołali ,nie popełnili samobójstwa.


Ja ją po prostu tak widzę, mam do tego prawo.

Audrey miała przede wszystkim kochającą rodzinę, a człowiek gdy ma rodzinę ma wszystko. Owszem jej życie podczas wojny było trudne ale wojna trwała 5 lat, a już po niej Hepburn powróciła do edukacji i mogła się rozwijać w spokoju i miłości. Audrey w moim odczuciu również nie była osobą bez skazy. Wikłała się w liczne romanse z mężczyznami żonatymi. Jej pierwsze małżeństwo również rozpadło się z powodu jej romansu z kolegą z planu "Dwoje na drodze". Jednak o tym mówi się mało a tylko wytrwali czytelnicy do tego dotrą...
Monroe miała wstawiony implant w podbródek, korektę zgryzu i ponoć nosa (choć w to wątpię bo całe życie miała brzydki profil)... Nie są to jakieś wielkie ingerencję w naturę w porównaniu z tym co robią dzisiejsze gwiazdy jak Angelina Jolie, Lana Del Ray itd.

Ja jej absolutnie nie wybielam po prostu uważam, że nie nam ją oceniać. Ludzie wychowani w rodzinie nigdy nie zrozumieją jakim defektem w psychice człowieka jest dorastanie bez poczucia bezpieczeństwa, miłości i w nieustającej niepewności jutra...
Najłatwiej jest głosić niepochlebne opinie i stawiać kategoryczne osądy zapominając o istnieniu okoliczności łagodzących, czy empatii.

użytkownik usunięty
madz20

Po to są fora aktorów aby ich oceniać. Dla mnie ani nie była zbyt dobra aktorką ani zbyt dobrym człowiekiem. Przecież jej ( Audrey)ojciec zostawił ich, więc też przeżyła stratę, było to dla niej traumatyczne doświadczenie, więc to tylko mrzonki o tej kochającej rodzinie. Tak tylko, że w przeciągu tych lat przymierała głodem. Co innego jest z kimś flirtować( nawet i z żonatymi), a co innego gzić się z facetami a potem usuwać tyle istnień ludzkich, (bo to by nie pomogło jej w karierze, bo by zbrzydła.etc)( drobna aluzja do Monroe właśnie)

Tak, ale w tamtych czasach, myślę, że więcej było aktorek i aktorów nie śmigających tak bardzo do chirurgów, czego nie można powiedzieć o Monroe właśnie.



Ależ ja mam empatię, współczuję tym uśmierconym niewinnym dzieciom.



Elizabeth Taylor również przeszła operację nosa - było to warunkiem wytwórni by mogła podpisać kontrakt.

Wiem, że ojciec opuścił matkę Audrey ale dla niej to chyba lepiej w końcu jej ojciec był agitatorem Hitlera i faszyzmu, matka zresztą również, choć wierzyła w te idee krócej i mniej żarliwiej niż ojciec.
W przypadku Audrey nie mówię o flirtach tylko romansach, które ciągnęły się miesiącami.
Każdy zna historię jej rozstania z Holdenem, który był skłonny porzucić dla niej wszystko jednak ona na wieść o jego bezpłodności zaproponowała mu przyjaźń..
Czy to nie okrutne? Mówisz, że wybielam Marilyn a to co mówisz o Hepburn wygląda właśnie na idealizowanie.

Niestety świat nie jest dwukolorowy - nie wszystko można podzielić na czarne i białe .Trzeba odróżnić dzieci od kilku tygodniowych zarodków, nie tylko w imię empatii ale i zdrowego rozsądku :D.


użytkownik usunięty
madz20

Tak, ona miała też trochę tych operacji. Ale jednak stwierdzam, że w porównaniu z dzisiaj takich gwiazd z operacjami było mniej.

No nie wiem czy tak lepiej, skoro pozostawił w tym ogromna ranę w jej sercu. Nie czułabyś się za dobrze, gdyby ktoś z rodziny Cię opuścił, prawda ?

No dobrze wiele aktorek ma romanse, są aktorki które rozbiły wieloletnie związki, rozbiły rodziny, ale jakoś Audrey nie była aż taką "romansicielką" no jakbyśmy mieli porównać w tej kwestii ją a Monroe , to Monroe by ją przebiła. Zresztą Audery potem zajęła się akcjami charytatywnymi i nie , nie świeciła buźka w strone fleszy, tylko ona jeździła do tych krajów i karmiła te dzieci, obcowała z nimi dawała im otuchy.

Nie mówiłam, że ją idealizujesz, tylko, że wybielasz trochę jej postać.

Tylko, że z tych zarodków potem są odczuwające wszystko ludzkie istoty. Na pewno miała też i aborcje z dzieckiem a nie zarodkiem.

Ja po prostu nie lubię takiego bezpodstawnego gadania, bo na jakiejś podstawie to ostatnie zdanie? Skoro ani nie wiemy czy w ogóle miała takie zabiegi a już na pewno nie można zakładać, że odbywało się to w zaawansowanym stadium ciąży bo nie sposób byłoby nie zauważyć u jednej z najpopularniejszych gwiazd tamtych czasów, która praktycznie nie schodziła z planu zdjęciowego zaawansowanej ciąży.
Może myślę zbyt zdroworozsądkowo ale nie potrafię kategorycznie uznać aborcji za coś złego. Jest w końcu wiele wskazań dla których aborcję można uznać za wybaczalną - są choroby dziedziczne, zagrożenie życia matki, są ciąże powstałe w efekcie gwałtu, molestowania, skrajnie złe warunki życia...
Audrey starość spędziła naprawdę godnie i zawsze w niej to podziwiam.

użytkownik usunięty
madz20

No chyba jednak wiemy, bo skoro przyjaciele tak mówią, to jest to pewne, a nie jakieś wyssane z palca czy z kosmosu. Wiele było wzmianek o tym, że miała aborcje, liczna ich waha się od 10-13. Ale to nie chodzi o to, że zrobiłaby to 6 czy 5tym miesiącu mogła to zrobić nie wiem w 2 gim gdzie brzucha jeszcze nawet nie widac czy w 3cim ( prawie tak samo) a wtedy to maleństwo nie byłoby juz zarodkiem ale dzieckiem

Nie wiem, dla mnie kobieta która jest zdrowa, dziecko nie zagraża jej życiu, nie będzie po ciąży jakoś mocno chorowała, a jednak ona uśmierca tyle istnień no to dla mnie jej zachowanie było niezrozumiałe i wręcz niewybaczalne.


Także ja wyraziłam tylko swoją opinię, do której mam zresztą prawo.

Ja uważam, że dowodem w pełnym tego słowa znaczeniu jest dokument urzędowy w kodeksowych rozumieniu.
Dokumenty prywatne i zeznania świadków to żadne dowody, tak samo opowieści znajomych - zapewne anonimowych
bo w jednym z filmów wielu znajomych w tym Eli Wallach, Strasbergowie i jej lekarze mówili, że nic im o tym nie wiadomo.

Z punktu widzenia prawa to są pomówienia, bo nawet nie poszlaki a na pewno nie wiarygodne dowody.
Oczywiście można wierzyć w plotki i budować sobie na ich podstawie wyobrażenia ale ich rozpowszechnianie jest niezgodne
z prawem (ale jak wiadomo jest trend, że o ludziach publicznych można mówić co się chce i ile wlezie) i jest po prostu infantylne.

użytkownik usunięty
madz20

Dokument w owym czasie nie mógł być taki wydany, tłumaczę już od początku, że gdyby to upubliczniła groziłaby jej i jej lekarzowi - odpowiedzialność karna!. Wątpię w to aby przyjaciele, nie mówie tu o brukowcach, tylko o osobach które dobrze ją znały, aby kłamali w tak ważnej sprawie.

A ja wierzę w to ( do czego mam prawo i nie jest to infantylne, bo jest to potwierdzone przez osoby , które bardzo dobrze ją znały i utrzymywały z nią bliski kontakt).

Z punktu widzenia prawa ( w owym czasie ) gdyby się do tego przyznała, poszłaby ze swoim lekarzem siedzieć w więzieniu.

Innymi słowy wyraziłam, nie tylko jeden czynnik ( aborcje) po których mogę stwierdzić iż w moim przekonaniu była pustym wewnętrznie człowiekiem - taka jest moja opinia i tyle , get over it.

A kto mówi, że miał być wydany?
Mówię tylko, że z punktu widzenia prawa procesowego oświadczenia "przyjaciół" nie są nic warte. Bo nie byli oni nawet świadkami zdarzeń, które opisują, mówią "słyszeliśmy, że miała...", "prawdopodobnie miała", "ktoś tak komuś powiedział"...
Z resztą czy słowo "przyjaciele" jest tu adekwatne?
Nie sądzę, żeby przyjaciele opowiadali o czymś takim mediom.
Dla mnie jest tylko dziwne, że wzmianki o skutkach ubocznych aborcji nie znajdują się w jej kartach medycznych, wywiadach lekarskich i sekcji zwłok. Tym bardziej, że Monroe była latami leczona na endometriozę i systematycznie badana, każdy lekarz swoje spostrzeżenia zaznacza w kartach historii choroby nie bacząc na konsekwencję dla pacjenta.

Masz swoją opinię i dobrze, tylko nie potrafisz jej logicznie uzasadnić - mówisz za każdym razem tak bo tak.
Powoływanie się ciągle na fakt, który nie ma mocy dowodowej jest poniżej godności.

użytkownik usunięty
madz20

Może dlatego właśnie, że ktoś z przyjaciół był przy tym ( nie możesz tego wykluczyć ) albo zwierzała im się z tego. To jest Logiczne!

jakby takie wzmianki znajdywały się w jej kartach medycznych - poszła by siedzieć w więzieniu razem z lekarzem który tę aborcje przeprowadził, juz media doszłyby róznymi krokami aby wyśledzić gdzie był taki i taki zabieg. Nie mogło być żadnej wzmianki bo zbyt dużo na tym by ryzykowała, mogła jedynie się zwierzyć z tego "traumatycznego" przeżycia swoim znajomym/przyjaciołom, co zresztą zrobiła.

No przecież uzasadniłam, ciągła pogoń za facetami - to zaczęłaś tutaj pisac, że inne kobiety robią to samo, ale co mnie mają obchodzić inne kobiety, skoro jestem na forum Monroe i piszę co zauważyłam. Następna rzecz nie umiejętność pogodzenia się z czasem - ( skutek operacje i samobójstwo ) ty znów robisz odwołania do innych osób, co jest śmieszne i nie powinno mieć miejsca, bo dyskutujemy o niej, a nie przedstawiamy historie innych 150 aktorów. Koolejna rzecz aborcja - piszę Ci wyraźnie, bo czytałam o tym nie raz, że najbliżsi przyjaciele mówili iż miała wielokrotnie taki zabieg przeprowadzany , a nawet byc moze pewne sygnały, że miała taki zabieg były też "udokumentowane" w jej prywatnych zapiskach - na co Ty mi piszesz , że nie ma prawnego dokumentu - skoro wyraźnie piszę, że takiego być nie mogło, bo tym mogłaby już zszargać nie tylko opinię o sobie, kariere ale także i stracić wolność.
No i kolejna rzecz może subiektywna dosyć, ale w moim odczuciu nie była też dobrą aktorką, jej role nie przemawiały do mnie, nie były zapamiętywalne za bardzo. Takie jest moje odczucie - do którego również mam prawo.

Wzmianki o skutkach ubocznych nie polegają na napisaniu wprost - aborcja - tylko określeniu anomalii, które powstały najprawdopodobniej na tym tle. Gdyby takie istniały już by o tym było wiadomo.
Jedyną wzmianką o jakiej czytałam były słowa żony Miltona Greene'a, która powiedziała, że słyszała, że Marilyn miała zabiegi. Jednak autor książki wyraźnie napisał, że nie ma podstaw do ciągnięcia tego tematu, gdyż nie odnalazł więcej śladów na poparcie tego twierdzenia. A książka Summersa, na którą się w tym momencie powołuję jest napisana bardzo rzetelnie - na podstawie gromadzonych latami wywiadów, badań, wycinków i dokumentacji służb specjalnych.
Uniwersalna prawda jest taka, że sukces boli i każdy kto go nie zaznał lubi szukać wad w osobach, którym czegoś zazdrości.

użytkownik usunięty
madz20

Powtarzam po raz piąty : żadnej nawet małej wzmianki, nawet nie wprost być nie mogło - ze względów już wielokrotnie tu przytoczonych.

"Norman Mailer w swojej książce o MM pisze, że aktorka miała kilka aborcji. Powołuje się on na Miltona Greena, któremu Marilyn zwierzyła się, że miała 12 takich zabiegów. Miała wtedy 29 lat. Potwierdzają to Amy Green i Henry Rosenfeld, bliscy przyjaciele MM, którym ona sama o tym powiedziała"


Prawda jest taka, że sama też się z tego zwierzała i pisała o tym w swoich tez prywatnych zapiskach.

Ja jej mogę tylko współczuć tego, że nie umiała wykorzystać swego potencjału aktorskiego, tych nieudanych związków, ale aborcji współczuć jej nie będę - bo to w takim przypadku gdy zdrowy człowiek pozbywa się dzieci, no to jest chore i niedopuszczalne.
Akurat jeśli już komu można zazdrościć to Audrey hartu ducha, umiejętności aktorskich i zasłużonej zresztą sławy. Tak samo z Meryl Streep, nie jest pięknością, ale jest bardzo utalentowaną aktorką i w dodatku dobrym człowiekiem.

Norman Mailer o swojej książce sam powiedział, że żałuje, że nie podszedł do sprawy poważnie :D! Tyle w temacie.

Audrey, miała wielki urok ale tak samo jak Marilyn nie była nadzwyczajnie utalentowana. Obie padły ofiarą strategii wytworni i przez większość kariery grały podobne role. Niestety dojrzałe role Audrey obdartej z uroku młodości pokazują, że wielką aktorką nie była - zarówno w "Na zawsze" jak i w "Powrocie Robin Hooda" wypadła przeciętnie.

użytkownik usunięty
madz20

Aha czyli sobie ot tak po prostu nakłamał xD wątpię

Nie nie nie Audrey ma na swoim koncie role różnorodne, gdzie pokazuje że ma spory talent jak rzymskie wakacje śniadanie u Tiffaniego czy Zabawna buzia, późniejsze role były już takie sobie, ale juz wtedy bardziej była zajeta akcjami charytatywnymi

Nie chodzi czy nakłamał czy nie, sam przyznał, że nie podszedł z należytą starannością do opisywania faktów z życia M.M.

Różnorodność ról w wypadku Audrey Hepburn jest bardzo dyskusyjna, a w zasadzie można ją między bajki włożyć wszak role w filmach tj:
"Rzymskie wakacje", "Sabrina", "Zabawna buzia", "Miłość po południu", "Kiedy Paryż wrze" i ""Jak ukraść milion dolarów" są niemal bliźniacza podobne, postaci grane przez Audrey mają takie same cechy charakteru, sposób patrzenia na świat, podobny sposób poruszania się, taki sam wizerunek i zawsze partneruje im dużo starszy jeśli nie podstarzały amant.

Role godne uwagi i znakomite zagrała w "Doczekać zmroku" i "My Fair Lady"...
Di Caprio też działa charytatywnie ale ciągle trzyma poziom, to nie jest powód, żeby zaniedbywać role, które się przyjęła, z resztą sama Audrey powiedziała, że na stare lata wróciła przed kamerę tylko dla pieniędzy, żeby jej synowie mieli stabilną sytuację finansową...

użytkownik usunięty
madz20

No ale za takie mocne kłamstwa sam mógłby mieć wytoczony nawet proces w sądzie o zniesławienie, wiec raczej aż tak nakłamać to nie mógł.

Nie wydaje mi się aby te wszystkie role były do siebie podobne, ja tam to widzę inaczej, zresztą jej gra została wielokrotnie nagradzana przez krytyków a to też o czymś świadczy.


Nie mnie oceniać to dlaczego przyjmowała ostatnie role, może zagrała słabiej bo czynniki osobiste też miały na to wpływ, taki Keanu też miał te momenty okropne w życiu i role tako sobie mu wychodziły.

A kto by mu ten proces wytoczył? Chora psychicznie matka Monroe? Monroe nie miała dużej rodziny, z resztą nie pozostawiła po sobie na tyle dużego majątku by spadkobierców było stać na procesy... Szczególnie o zniesławienie, które toczą się latami, a przepisy, na których podstawie dochodzi się swoich praw pełne są nieostrych sformułowań, których wykładnia zajmuje miesiące.

użytkownik usunięty
madz20

Ktoś taki proces mógłby wytoczyć a jeśli nie proces to przez wywiady z mediami mógłby zszargać opinię Mailerowi, tak siak takie kłamstwa obróciłyby się przeciwko niemu, ktoś na pewno by to wykorzystał, a on na pewno by nie ryzykował...

Masz ciekawe zapatrywania na prawo niestety nie mają one nic wspólnego z rzeczywistością...
Poza tym o książce Mailera od zawsze mówi się niepochlebnie - nie przedstawia ona zbyt dużej wartości ani literackiej ani dowodowej. Ot taka książczyna pisana pod wpływem chwili.

użytkownik usunięty
madz20

Nie sądze abym powyższą rozmowę prowadziła z panią prawnik, więc jednak uważam iż to co piszę jest jak najbardziej logiczne , tak skontruowany jest showbiz, co z tego, że proces mógłby się ciagnąć długo skoro chodzi o to że samo wytoczenie go byłoby na duży minus dla autora książki..zrobiłoby sie o tym głośno na niekorzyść dla niego, nie sądzę by aż tak ryzykował...

przy tego typu książkach opinie zawsze są podzielone, co nie znaczy, że autor wszystko zmyślił - wręcz przeciwnie.

Sprecyzuj co oznacza dla Ciebie Twoja mantra "ktoś mógłby wytoczyć" bo zapewniam Cię, że przy pomówieniach zmarłych nie ma stwierdzenie "każdy kto/ komu...". Krąg osób, które mogą wyjść z takim roszczeniem jest wąski - tyczy spadkobierców.

W przypadku osób publicznych ciężko sprecyzować kiedy złamana zostaje magiczna granica wolności prasy i dochodzi do pomówienia i nie ma to nic wspólnego z konstrukcją show biznesu.

Z resztą nie wiem kiedy wyszła książka Mailera, możliwe że spadkobiercy Monroe już wtedy nie żyli.

Koszty procesu są bardzo duże w Polsce a co dopiero w Stanach. Nie ponosi ich państwo tylko strony.

Sprecyzuj co oznacza dla Ciebie Twoja mantra "ktoś mógłby wytoczyć" bo zapewniam Cię, że przy pomówieniach zmarłych nie ma stwierdzenie "każdy kto/ komu...". Krąg osób, które mogą wyjść z takim roszczeniem jest wąski - tyczy spadkobierców.

W przypadku osób publicznych ciężko sprecyzować kiedy złamana zostaje magiczna granica wolności prasy i dochodzi do pomówienia i nie ma to nic wspólnego z konstrukcją show biznesu.

Z resztą nie wiem kiedy wyszła książka Mailera, możliwe że spadkobiercy Monroe już wtedy nie żyli.

Koszty procesu są bardzo duże w Polsce a co dopiero w Stanach. Nie ponosi ich państwo tylko strony.

użytkownik usunięty
madz20

Czy aby tylko spadkobiercy mogą wytoczyć taki proces ? gdzie jest tak napisane w prawie amerykańskim proszę mi wskazać.

Oczywiście, że ma, ... to logiczne , że jeśli pomawia się osobę nawet zmarłą i to mocno , to może to być skutkiem fali krytyki ze strony bliskich czy przyjaciół - no przeciez to oczywiste

Wyszła jakieś 9 lat po jej śmierci, więc te osoby wciąż mogły żyć.

Tu nie chodzi o koszty, wystarczy to, że o sprawie i jego kłamstwach zrobiłoby się głośno - wtedy miałby zszarganą opinię, myślę, że jednak do tego by nie dopuścił.

użytkownik usunięty

"to w takim przypadku gdy zdrowy człowiek pozbywa się dzieci, no to jest chore i niedopuszczalne."

I poglądy tego człowieka nt. aborcji nie mają żadnego znaczenia?

użytkownik usunięty

ale mnie obchodzi mój pogląd, nie jakiegoś tam człowieka.

użytkownik usunięty

jeju kolejna ,ktora naczytala sie tych bzdur o rzekomych aborcjach Niestety,prawda o MM zostala juz dawno pogrzebana przez stereotypy i oszczerstwa na jej temat z luboscia powtarzane przez tabloidy ,tak jak ta twoja hepburn zostala wyidealizowana i wykreowana na świętą przez media O zmarlych nalezy mowic tylko dobrze lub wcale ,ale widac mama cie tego nie nauczyla Nic nie daje prawa oceniac czyjegos zycia prywatnego,nawet osoby publicznej Nie przenos nawykow z pudelka na profesjonalny portal o filmach i aktorach i nie baw sie w moralizatorke osob,o ktorych zyciu nie masz wiekszego pojecia poz tym,co przeczytalas o nich Skoro jestes fanka swojej swietej audrey to bierz z niej przyklad Ona na pewno nie psioczyla na zmarlych

użytkownik usunięty

nie fukaj i nie upominaj

1. odwołałam się nie tylko do kwestii aborcji - ktore nie nie są nieprawda, tego jednoznacznie nie jestes w stanie wykluczyć , więc proszę mnie w tej kwestii infantylnie nie naskakiwać

2. Jest to portal filmowy, odniosłam się także do jej ról i dorobku aktorskiego -wyraziłam swoją opinię do której mam prawo

3. A kto powiedział, że akurat o tej zmarłej piszę źle, ja piszę swoją opinię do której mam prawo i która to opinia jest potwierdzona przez wiele źródeł, nawet przez samo zachowanie Marilyn.

Innymi słowy : wyraziłam swoją opinię, nie potrafisz tego zrozumieć , że ktoś może mieć swoje zdanie o aktorze - twój problem nie mój.


ps. nikt tu nie idealizuje Audrey, skoro juz poprzednia rozmówczyni czyniła rózne porównania z aktorami, ja zrobiłam jedynie to samo.

Ludzie pogięło was z tą dyskusją? Co eis tak podniecacie? Nie znacie Marilyn a ekscytujecie się jakby wasza znajomą, matką, kuzynka była. Trochę dystansu.

użytkownik usunięty
chinski_ryz

Zgadzam się. Nie jest moją kuzynką, fajnie, wyraziłam tylko swoj pogląd o niej. Pozdrawiam