Głos miała, to fakt, ale była beznadziejną aktorką. Albo wiecznie dziwacznie przymrużone oczy, albo
wytrzeszcz. Nie dziwota, że grała tylko słodkie idiotki, bo tylko do takich ról się nadawała.
Ponadto jej życie też do najlepszych nie należy, wiadomo jaką drogą do wszystkiego doszła.
Moim zdaniem nie była wcale tak piękna jak wszyscy się zachwycają.
Jestem hejterem? Może, ale już dosyć mam słuchania jaką to ona seksbombą nie była
Fachowa recenzja nie ma co - rzeczowe argumenty i logiczne wnioski :-/...
Co tam, że komedie z Monroe są nieśmiertelne, a ona niezmiennie bawi i czaruje miliony widzów... Jej unikalny komediowy dar lepiej sprowadzić do łatki odtwórczyni ról słodkich idiotek...
Pragnę zauważyć, że Monroe zagrała kilka znakomitych ról dramatycznych ale zapewne nawet do nich nie doszłaś - lepiej sądzić odgórnie...
Mam prawo do swojej opinii i ze zdumieniem dziwię się, że uważasz że "niezmiennie bawi i czaruje". Nigdy się z tym nie zgodzę
Ależ ja nie neguję, że masz prawo mieć swoją opinię, jednak krytyka ma sens tylko wtedy kiedy jest przemyślana - poparta treściwą analizą i rezolutnymi wnioskami. Ja wiem, że mądra krytyka jest sztuką, ale wypowiadając się o cudzej pracy trzeba starać się oddać sprawiedliwość zamiast serwować zbiór złośliwych frazesów, naprawdę przyjemnie się czyta racjonalnie wywiedzione zarzuty nawet, gdy ma się zupełnie odmienne zdanie.
Twoje zdumienie nie jest dla mnie zaskoczeniem - da się wyczuć uprzedzenie i totalny brak obiektywizmu. Możesz iść w zaparte i nie zgadzać się z tym, że Monroe wciąż czaruje i bawi tylko skąd jej niesłabnąca popularność? Skąd pozycja ikony kina i wielość kultowych kreacji, skoro są takie beznadziejne w Twojej opinii? Ta kobieta miała magnetyzm i niesamowity urok - naprawdę ciężko z tym polemizować w obliczu świeżości jaką zachowały komedie z nią w roli głównej jak np. "Pół żartem, pół serio", "Słomiany wdowiec" czy "Mężczyźni wolą blondynki" - to jest kino ponadczasowe i Monroe w tym wielka zasługa czy Ci się to podoba czy nie.
Jak już wcześniej napisałam- nie rozumiem fenomenu Monroe i nie mam pojęcia skąd właśnie ta, jak to określiłaś, niesłabnąca popularność. "Mężczyźni wolą blondynki"? Była tam koszmarna
To droga Riiko, zamaist wypowiadać się na temat gry aktorskiej MM jedynie na podstawie jednego filmu (skądinąd baaardzo zabawnej i śmeisznej komedii z partnerującą MM jane Russel) polecam Ci obejrzeć "Proszę nie pukać", "Przystanek autobusowy", "Skłóconych z życiem" - w których to MM pokazała swój wielki talent dramatyczny - jakże niedoceniony
a co do bycia seksbombą - nie ma nawet tutaj co polemizować - MM była jest i będzie zawsze kipiała seksem - między innymi w tym jej czar!
Nie jest to jedyny film z Marilyn, który oglądałam.
To popkultura próbuje mi wmówić, że była najpiękniejszą, najseksowniejszą i najcudowniejszą w historii kina.
Owszem z tym się zgodzę, że MM stała się IKONĄ.
Była piękna, seksowna i cudowna w historii kina.
Ale nikt Ci nie wmawia że tylko MM, i nikt poza nią.
Właśnie w tym tkwi piękno kina i świata.
W jego różnorodności.
Pozdrawiam :)
I tu się nie zgodzę- jak wielu nastolatków zna chociażby Ingrid Bergman (moim skromnym zdaniem lepszą aktorkę i piękniejszą od MM)? Tak średnio, bo to Marilyn widnieje na co drugim plakacie w Empiku. Większość się podnieca nią, nie oglądając nawet jednego filmu z jej udziałem.
Również pozdrawiam! ;)
Ingrid Bergman jest jeszcze stosunkowo dość znana z powodu CASABLANKI :) (a tak naprawdę miała wiele lepszych ról)
gorsza sprawa, że nikt nie kojarzy np. Jennifer Jones albo Normy Shearer... nad tym ubolewam
W ,,Proszę nie pukać'' zagrała akurat koszmarnie- faktycznie jej gra polegała głównie na wytrzeszczaniu oczu. W ,,Skłóconych z życiem'' wypadła przyzwoicie. Nie była dobrą aktorką, natomiast była kobietą o niebywałym wdzięku, seksapilu. Samym pojawieniem sie mówiła: j4estem yu najpiękniejsza na tym polegał jej fenomen. Dla mnie moze nie najpiękniejsza ale na pewno jedna z najseksowniejszych. Legenda wciąż jest zywa. Jej nazwisko zawsze pojawia sie w rankingach najpiękniejszych, najseksowniejszych aktorek. Bezsprzecznie była niezwykle atrakcyjną kobietą.
Doszła taką samą drogą, jaką dochodziły inne aktorki. W tamtych czasach to była plaga, faceci "siedzący" w branży wykorzystywali swoje pozycje do tego by żerować na marzeniach dziewczyn, które chciały zaistnieć w filmie. Różnica między nimi a Marilyn polega na tym, że ona miała odwagę się do tego otwarcie przyznać.
Typowo plebejski sposób oceniania innych - jak nie wyśmiać wyglądu,to potępić ją za życie prywatne(bo tylko takie argumenty ich ograniczone mózgi są w stanie spłodzić )i w ten właśnie sposób się dowartościować :P
Marilyn miała głos? Chyba żartujesz. Mówiła cicho i dziecinna ntonacją, m.in. dlatego ze sie jakała. Ona nie miala glosu, ale potrafila wykorzystac to co ma i spiewala swietnie.
Grała słodkie idotki? ktos wczesniej wymienil juz dramaty z jej udzialem,
Jak widac niektorym sie nigdy nie dogodzi, bo widza albo wytrzeszcz albo przymruzone oczy [o ile to drugie faktycznie stosowala na zdjeciach to w zyciu nie powiedzialabym o niej, ze miala wytrzeszcz] obrazliwe i czepialskie, dziwne, ze kilogramow jej jeszcze nie lczysz.
A skad Ty wiesz jaka droga Marilyn do wszystkiego doszla? Bylas tam i widzialas?
Sorry, ale z twojej wypowiedzi wynika, ze nie za bardzo wiesz o czym mowisz i oceniasz jedynie po pozorach.
są rzeczy, których ogarnąć się nie da. dla jednych jest to fizyka, dla innych fenomen MM. tak już ten świat jest stworzony i nic nie zrobisz.
Wyprzedziła swoją epokę.Piękność bez rozumu talentu i zdolności którą wypromowano żeby zamiast warsztatem aktorskim świeciła swoimi częściami ciała skąpo acz wytwornie odzianych! Dzisiaj takie Maryle to norma-przykład Angelina Jolie!
Też nigdy nie rozumiałem jej fenomenu. Jeśli chodzi o wygląd, to codziennie na ulicy mijam lepiej wyglądające dziewczyny, a jej talent aktorski też nie był wyjątkowy.
żeby móc zrozumieć MM, jej fenomen i popularność, które już na zawsze pozostaną w ogólnej świadomości, trzeba mieć na uwadze kilka faktów. po pierwsze sama Marylin Monroe była jedną z wielu kreacji Normy Jean, dziewczyny, która pochodziła z nieciekawego środowiska i miała pecha co do ludzi, których spotykała na swojej drodze. MM powstała na potrzeby wytwórni, która wykorzystując naiwność i fatalizm młodej kobiety zarobiła na niej grube miliony (Monroe miała zagwarantowaną w swoim kontrakcie marną pensyjkę na kilkanaście tysięcy, która była śmieszna w porównaniu z tym ile na niej zarabiali z każdym kolejnym filmem). dostała od nich prostowanie zębów, operacje plastyczne, lekcje tańca, tlenienie włosów i dokładną instrukcję jak ma się zachowywać. a wtedy była im po prostu potrzebna głupiutka blondynka. następnie trzeba pamiętać o realiach panujących w stanach w latach powojennych i na początku la 60tych. surowa cenzura nie wpuszczała na ekran niczego co mogłoby się dwuznacznie kojarzyć, co mogło szokować. dla stosunkowo młodego widza, który jest obyty z golizną, pocałunkami i seksem na co dzień obecnych w mass mediach, dziwnym może wydawać się jak głęboko erotyczny podtekst emanował z pozoru niewinnie rozdziawionej gęby blond aktorki. jednak jej szkliste spojrzenie, zarys nagiego ciała pod prześcieradłem (Niagara) czy zadarta powiewem wiatru kiecka z jednej strony szokowały i gorszyły, z drugiej rozbudzały męską (i nie tylko) wyobraźnię. Monroe była swoistą rewolucja, fenomenem swoich czasów a to w połączeniu z jej personalnymi kłopotami, do tej pory budzącą wątpliwości śmiercią, zagwarantowało jej nieśmiertelność.
Monroe od wczesnego dzieciństwa była fanką kina - oglądała ówczesne ekranowe hity, czytała kolorową prasę i interesowała się życiem gwiazd - ona sama doskonale wiedziała co chcą oglądać ludzie, na co jest zapotrzebowanie - tak jak napisałaś Norma Jeane potrafiła wcielić się w postać, którą pokochali niemal wszyscy. Już samo to świadczy o jej niebywałej inteligencji, sprycie i nietuzinkowości. Monroe faktycznie zarabiała nie wiele ale żeby było śmieszniej Hollywood nie dało jej nowych zębów i korekty podbródka, nie opłacało jej lekcji śpiewu i tańca. Poprawę wyglądu opłacił pierwszy agent, z którym miała krótki romans, który przerwała jego śmierć a za lekcje tańca i śpiewu płaciła sama - całe życie się dokształcała i nie żałowała środków na edukacje. Ponoć nie raz jako początkująca aktoreczka przymierała głodem by tylko zapłacić za lekcje, potem gdy już była wielką gwiazdą rodzina Lee Strasberga żerowała na jej hojności i majątku zwyczajnie wyłudzając pieniądze by rozwijać szkołę i szerzyć "metodę". Monroe była szalenie hojną osobą, której nie zależało na pieniądzach - pragnęła "tylko" uwagi i docenienia - chciała tego czego nigdy nie miała - być pierwszą i najważniejszą.
jak najbardziej, wszystko się zgadza :) pewne uproszczenie mojej wcześniejszej wypowiedzi wynika jedynie z chęci skontrowania głównej myśli tematu. faktem jest, że próba opisania złożoności fenomenu tej niezwykłej kobiety może okazać się zawiła i czasochłonna:)
Tak, ta praca zapewne jest mozolna i czasochłonna, być może nawet syzyfowa :), wszak Ci, którzy kierują się zasadą "bo tak" (np. założycielka niniejszego tematu) odporni są na wszelkie argumenty :P.