Marylin Monroe była numerem 1., jest numerem 1. i będzie zawsze numerem 1. światowej kinematografii. I żadni domorośli krytycy i zawistnicy, a szczególnie zawistnice tego nie zmienią.
Że była absolutnie zjawiskowa i nie sposób porównać z nią żadnej współczesnej aktorki - to jedno.
Ale oprócz tego Marylin to aktorka, która będąc osobą inteligentną tyle razy zagrała słodkie idiotki, będąc osobą o depresyjnej naturze tyle razy zagrała świetnie w komediach, będąc osobą zakompleksioną na punkcie własnego ciała - została symbolem seksu. I będąc osobą zakompleksioną generalnie - została symbolem kina XX wieku!
Trzeba być doprawdy idiotą, żeby uważać ją za beztalencie. Poza tym małolactwo wychowane na Matrixie nie rozumie, że kiedyś grało się inaczej i kobiety tego typu obsadzano w innych rolach. Zresztą obejrzyjcie sobie Niagarę.
Howgh!