Nie mogę pojąć, czemu Akademia wyróżniła "kreacje" P. Cruz, V. Farmigy i A. Kendrick nominacją do Oscara, a Marilyn zawsze olewała ! Tegoroczne propozycje dla najlepszej aktorki drugoplanowej (poza genialną Mo'Nique) były opłakane i wręcz tragiczne ! Dlaczego Akademia nie wyróżniła Monroe chociażby nominacją za jej świetne role w "Pół żartem, pół serio", "Słomianym Wdowcu", "Skłóconych z życiem", czy nawet w "Niagarze" i "Proszę nie pukać" ? MM mimo stereotypu głupiutkiej blondynki odnajdywała się świetnie w każdej postaci. Ale przynajmniej dzięki temu ma ponadczasową sławę i chwałę, a ciekawe czy ktoś będzie za 5, 10 lat pamiętał o pani Farmidze czy pani Kendrick.
Nie znam jej całego dorobku filmowego, ale nigdy nie wydawała mi się wybitną, oscarową aktorką. Ona nie grała, ona zachowywała się po swojemu w sytuacji, w której znalazła się jej postać. Oczywiście mogę się mylić:) Ale nigdy nie widziałam jej w innej roli, niż ona sama.