Dla mnie SPIELBERG to tytan - SCORSESE to geniusz a SHYAMALAN to mistyk, pozostaje jeszcze JACKSON hobbit - reżyser to osobowość - to pasja - to zdolność kreacji i odwzorowywania - to wyobraźnia i talent - to intelekt i niezwykłość -
reżyser zawsze fascynował mnie bardziej niż cały plan - w sensie duchowym jestem reżyserką nie aktorką - lubię kreować - SCORSESE jest niezwykły i spełnia wszelkie kryteria mitologiczne i zarazem ma w sobie błysk geniuszu z zasady nie definiowalnego - dla jednych geniuszem jest Einstein czy inny naukowiec a dla mnie ZAWSZE TWÓRCA - a więc także SCORSESE:)
...a kto lubi czytać o świecie filmowym polecam książkę HOLLYWOOD, PIEKŁO MARZEŃ - Vintila Corbul - powieść o środowisku filmowym i postawach jego bohaterów -
z niej pochodzi cytat - '' LECZ DLA MASOWEJ PUBLICZNOŚCI REŻYSER JEST POSTACIĄ NIEOMAL MITYCZNĄ I NIE BUDZI ENTUZJAZMU NALEŻNEGO PRZEDE WSZYSTKIM AKTOROM'' - :)
....Polański to MARZYCIEL - ''najważniejsze to bujać w obłokach'' - i ''kino stało się moją namiętnością'' a literatura pasją:)