Kojarzyłem go z cukierkowatymi mdłymi rolami pantoflarza z wielu filmów, ale po obejrzeniu Wilka z Wall Street i Witaj w
klubie zacząłem podchodzić do niego z większym szacunkiem, rola Rusta w True Detective całkowicie zachwiała mój
pogląd. Kosmiczny poziom aktorstwa jaki zaprezentował w serialu powala widza od pierwszej do ostatniej minuty
każdego odcinka, odmiennie zagrana postać Rusta z retrospekcji jak i z przesłuchań pokazuje możliwości aktorskie
pana McConaughey, gratuluje przeskoku z gniotów do prawdziwego kina.
Na szczęście nigdy nie jest za późno i McConaughey zorientował się, że stoi klasę wyżej niż to, w czym gra. Rolą w "Detektywie" zapewnia sobie wszystkie możliwe telewizyjne nagrody, a przecież mamy luty :)
Na szczęście ktoś dał mu szansę i zobaczył w nim coś więcej niż opalonego amanta z wysportowanym ciałem.
Zgadzam się, ostatnio pokazuje się z rewelacyjnej strony, ale nie powiedziałabym, że wyznacza nowy poziom aktorstwa serialowego, jeśli miałeś na myśli seriale jako całość. Boardwalk Empire, House of Cards, The Shield, The Wire itd, w każdym z tych seriali można znaleźć co najmniej kilka perełek, które można by określić w ten sposób :) A ten ostatni jak dla mnie nie miał żadnej słabej postaci.