Nurtuje mnie bardzo, że Matthew Rhys nie został zaszczycony nawet nominacją do
Emmy w kategorii najlepszego aktora. Obejrzałem całe Brothers & Sisters, czasem
gdzieś jeszcze trafię na pojedyncze sceny z serialu i za każdym razem nie mogę oprzeć
sie wrażeniu, że Matthew wykazał się naprawdę ogromnym talentem aktorskim wcielając
się w rolę Kevina, który swoją drogą jest, w mojej opinii, najciekawiej zbudowaną
postacią całego serialu. Bardzo podobała mi się ewolucja tego bohatera, drogę jaką
przeszedł od pierwszego do ostatniego sezonu, zmianie uległy jego priorytety,
zachowania, po części też charakter, co genialnie podkreślił swoją grą Rhys - nie była
monotonna, ale ewoluowała razem z postacią. Każdy ruch, każdy gest, każda kwestia -
wszystko wydawało się być we właściwym miejscu, bardzo autentycznie, naturalnie i
płynnie. Cały piąty sezon, gdy wątek Kevina zyskał jeszcze trochę dodatkowej przestrzeni,
to jest już w ogóle popisowy występ Rhysa; jest zwieńczeniem czteroletniej pracy z
postacią - ukłon dodatkowo w stronę scenarzystów, bo choć fabuła nie zawsze im się
kleiła, to przynajmniej pilnowali, żeby zachować spójność postaci, co moim zdaniem
osiągnięto. Na plus działa jeszcze współpraca z pozostałymi aktorami i harmonijność z
ich bohaterami, szczególnie z Lukiem Macfarlanem (Scotty), czy też np. z Rachel Griffiths
(Sarah).
Z tych wszystkich powodów brakuje mi jakiegoś dodatkowego wyróżnienia, za wspaniałą
pracę jaką wykonał Matthew, wydaje mi się, że Emmy byłaby w tym przypadku
uzasadniona.